Witam !

Cześć wszystkim czytelnikom !
Jestem Autorką tej książki i dziękuję za zaglądnięcie na tę stronę, bo każdy czytelnik się liczy. Jeżeli wam się spodoba, bądź macie jakieś uwagi co do tekstów, rozdziałów, to piszcie w komentarzach, bądź na moją skrzynkę pocztową. Każdy komentarz i wiadomość przeczytam i odpowiem. Proszę jedynie o nie kopiowanie treści, czy pomysłu, bo w końcu nie wymyślam tego od tak, trochę nad tym pracuje, aż w końcu urodzi się pomysł.

Bo każdy czytelnik się liczy !
Autorka

wtorek, 6 marca 2012

Rozdział 8 - Rozstanie Czy Wyjazd ?

Po zadanym pytaniu nie padła żadna odpowiedź. Gorące łzy skapywały na poduszkę i ramię Harry'ego. Aria nawet nie starała się powstrzymywać. Rozpłakała się na dobre. Chłopak przytulił ją mocniej, sam zaczął myśleć o jej pytaniu. Co jeżeli...? Mógłby ją stracić na zawsze, to była odpowiedź na każde pytanie, czy "gdyby". Dziewczyna po paru minutach zasnęła, on jednak nie mógł. Tym razem jego łza spłynęła mu po policzku i zmoczyła jej włosy. Nastolatka drgnęła przez sen jedynie, gdy nagle on z usłyszał w ciemności szept Louis'a :
- Nie zadręczaj się tym, każdy z nas mógł się tego spodziewać, czy domyślić. Niczego i tak nie zmienisz - zamilkł, po czym dodał. - Porozmawiam jeszcze jutro z Eleanor i postaram się to odkręcić.
- Po co ? To chyba najlepsze co Cię spotkało od niedawna. A co z Alex ? - zapytał drżącym głosem jego kolega.
- Nic z Alex. Sama mówiła, że nie potrzebuje chłopaka, ani nic z tych rzeczy. Mówiła, że będziemy przyjaciółmi i nie chcę, żeby to się zmieniło - jego głos był bez życia, pusty, jakby wszystko co miał stracił na zawsze.
- Powiedziała to przed tym co zrobiła Eleanor, nie przekreślaj tego, chociaż raz posłuchaj serca i daj się ponieść uczuciom.
- I tak z nią porozmawiam, a Alex jeżeli coś chciałaby więcej to, by powiedziała, raczej - podsumował Lou.
- Mam nadzieję, że jak się wyśpisz to zmienisz zdanie, dobranoc...
Harry nie zmrużył oka nawet na godzinę tej nocy.
Rankiem wszystkich zbudził młodszy braciszek Alex. Miał niesamowicie dobry humor, bo spędził całą noc z Jay'em. Oznajmił, że za cztery godziny mają już samolot i potrzebują jeszcze półtorej na dojazd do domu siostry i na lotnisko. Alex i Lou poszli się ubrać, a Harry z Arią zostali w łóżku. Aria przetarła oczy i poczuła jeszcze lekko wilgotną twarz. Uśmiechnęła się do Harry'ego i położyła głowę na jego ramieniu.
- Myślisz, że Eleanor będzie chciała wrócić do Louis'a ? - zapytała pierwsza.
- Pewnie tak, a on chciał i tak z nią jeszcze porozmawiać, przez odlotem Alex, żeby zdążyć się z nią pożegnać - powiedział tym samym pustym głosem co wczoraj w nocy.
- Mam nadzieję, że nie, bo widać, że coś między nimi iskrzy, ale zrobią jak chcą. Co masz taki humorek zły ? - zapytała się i spojrzała na niego.
- Tak jakoś, dużo myślałem o wszystkim i doszedłem do wniosku, że... - przerwał, bo do pokoju weszła Alex już ubrana.
- Wy też macie wstawać, nie chcę jechać sama na lotnisko - powiedziała pogodnie. 
Po czym oboje wstali i poszli w inne strony mieszkania. Dziewczyna do garderoby, a chłopak do łazienki, żeby się umyć. Po godzinie już wszyscy byli wyszykowani, zwarci i gotowi do wyjścia. Była już godzina 10, do samolotu została godzina, więc wszyscy nie czekając zjechali windą do holu. Wezwali dwie limuzyny, jedna miała pojechać na przedmieścia Londynu i na lotnisko, druga zaś do domu Eleanor i na miejsce rozstania się z Alex. Louis wsiadł pierwszy i szybko odjechał. Pozostali wpakowali się do drugiego auta, które podjechało. W półgodziny przebili się przez korki i dojechali na osiedle, gdzie mieszkała młoda felietonistka. Wysiadła z auta razem z przyjaciółką i zostawiły chłopców w aucie. Pobiegły do domu i wzięły bagaże. Szofer pomógł im włożyć rzeczy do bagażnika i spokojnie pojechali na Londyńskie lotnisko. W tym samym czasie Louis wysiadł z auta i podszedł po murowanego domu w centrum Londynu. Zadzwonił dzwonkiem. Po mniej niż minucie otworzyła mu Eleanor. Wysoka brunetka z lekko opadającymi lokowanymi włosami na ramiona, jasno brązowymi oczami. Ubrana była w biało czarną koszulkę w paski i krótką spódniczkę uwydatniającą jej szczupłe nogi. Zdziwiła się widząc jej chłopaka w drzwiach, sądziła iż nie będzie się do niej odzywać po wczorajszej kłótni.
- Sądziłam, że nie chcesz ze mną więcej rozmawiać - powiedziała szorstko dziewczyna.
- Chcę jedynie, żebyś wiedziała, że dalej Cię kocham i chcę być z Tobą, jeżeli Ty dalej czujesz coś do mnie - powiedział chłopak, ale nie zmusił się do spojrzenia jej w twarz, patrzył na swoje buty, jakby były największą atrakcją w całej Anglii.
- Czuję, ale nie chcę byś się zmuszał do bycia ze mną. Po co masz być z osobą, która Cię zdradziła. Zasługujesz na coś więcej, nie dam Ci się zmarnować ze mną, przepraszam - powiedziała dziewczyna ze łzami w oczach i łamiącym się głosem. Chciała zamknąć mu drzwi przed nosem, ale chłopak włożył pomiędzy nie nogę.
- Czemu ? Skoro się kochamy, czemu nie możemy być razem ? - powiedział, po czym poczuł, że łza ścieka mu po policzku.
- Bo nie kocham Cię, widać, dość mocno... Przepraszam Cię, ale zasługujesz na coś znacznie lepszego - po czym pocałowała go w czoło i zamknęła drzwi, chłopak zrezygnowany, nawet się nie opierał. Wrócił do auta i kazał szoferowi ruszyć w kierunku lotniska.
Aria, Alex, Ksawery i Harry stali przy bramce i czekali, aż Louis wróci. Nie pożegnali się, bo czekali na przyjaciela. Nagle dostrzegli jak chłopak przedziera się przez tłum w biegu, by dobiec do nich. Zamachali do niego, w końcu zauważył ich i podbiegł do nich. Zmęczony przystanął w końcu
- Biegłem przez całe lotnisko szukając tej bramki, kto w ogóle robi tyle bramek na lotnisku ? - powiedział oddychając ciężko.
- Jakiś geniusz za pewne - powiedział Harry.
- Mogę pogadać z Tobą, tak na osobności ? - zapytał Lou Alex, ona jedynie kiwnęła głową i odeszli od pozostałych. Kiedy byli już dalej, zatrzymali się. Lou milczał przez chwilę, ale w końcu przełamał się :
- Byłem dzisiaj u Eleanor i przegadaliśmy wszystko i jednak zdecydowaliśmy, że wrócimy do siebie... - skłamał, a łza spłynęła mu po policzku, dziewczyna przyciągnęła go do siebie i wtuliła mu się w pierś. Milczeli tak przez chwilę. - Wszystko będzie przecież dobrze, prawda ? - pocieszał się chłopak, ona pokiwała jedynie głową, by stłumić swój płacz, nie chciała nawet go ujawnić, choć chłopak dobrze wiedział co robi. Nie chciał jej zranić, wiedział, że tak będzie lepiej, osobno... Musi jedynie przetrwać, wytrzymać jej chwilę słabości, nie mógł patrzeć na jej łzy, ale nie miał wyboru - Idź już, bo odleci Ci samolot, a tego byśmy nie chcieli - pocałował ją na pożegnanie w głowę i wypuścił z objęć. Dziewczyna bez słowa odwróciła się i przeszła przez bramkę, pomachała ze łzami w oczach do Arii i Harry'ego i zniknęła wraz z Ksawerym w korytarzu prowadzącym do samolotu. Louis podszedł do przyjaciół.
- Czemu pobiegła tak bez słowa i czemu w ogóle płakała ? - powiedział zdziwiony Harry.
- Bo... - podrapał się po głowie - powiedziałem jej, że wróciliśmy z Eleanor do siebie - spojrzał w podłogę, a Aria uderzyła go w tył głowy.
- Cóżeś Ty najlepszego narobił, po co wróciliście, przecież ona Cię zdradziła ! - powiedziała z oburzeniem dziewczyna.
- Taa, tylko, że my nie wróciliśmy do siebie... - powiedział, dalej bez odwagi by spojrzeć im w oczy.
- Czyli, że ją okłamałeś ?! - uderzyła go jeszcze raz, a Harry otworzył usta.
- No nie, chociaż wychodzi na to, że tak, no, ale nie miałem wyjścia !
- Miałeś, miałeś ich pełno ! - Aria podniosła szczękę Harry'ego do góry, a sama się odwróciła do Lou plecami. - Teraz ona pewnie płacze w samolocie przez jakiegoś debila, co ani mózgu, ani honoru, ani godności, ani uczuć nie ma !
- No bo, jakbym jej powiedział, że ją lubię, to by pewnie mnie wyśmiała, albo byśmy żyli długo i szczęśliwie, a ja bym to spaprał i tak, wcześniej, czy później...
- Co za debil, no... - powiedziała i wyszła z lotniska, nie oglądając się za siebie. Wsiadła do limuzyny i czekała, aż chłopcy wsiądą i pojedzie w końcu z tego lotniska. Nie będzie musiała patrzeć na Lou, czy odlatujący samolot do Cardiff. Po chwili drzwi do samochodu się otworzyły i wsiadł jedynie Harry. Powiedział, że Louis nie jedzie, sam jakoś dotrze do hotelu, bo teraz siedzi na ławce i zadręczają go wyrzuty sumienia. W milczeniu pojechali do mieszkania. Po dotarciu Aria pierwsze co zrobiła to poszła do Gusto, a Harry położył się spać.
Weszła do hotelowej kuchni i zobaczyła jej mistrza przy pracy, nie zauważył jej z początku, bo miał na uszach słuchawki. Tańczył i śpiewał, gniotąc ciasto. Dziewczyna nie mogła już dłużej się powstrzymywać od śmiechu i wybuchnęła. Gusto ściągnął słuchawki i popatrzył na nią z pobłażaniem, zaczerwienił się lekko.
- Co się śmiejesz, mam Ci przypomnieć jak było z muffinkami ? - zaśmiał się, a ona od razu przestała się śmiać. - Co się stało ? Co taka minka smutna ? Alex już pojechała ? Jej braciszek biegał tu całą noc, Jay normalnie wychodził z siebie wczoraj, żeby nie wybuchnąć.
- Tak pojechała, a Louis powiedział jej, że wrócił do Eleanor, chociaż tego nie zrobili. A ona się popłakała i uciekła do samolotu. Co za tępy dzieciak, no - powiedziała.
- No, może miał jakiś cel w tym kłamstwie, wiesz chociaż, czemu to zrobił ?
- Powiedział, że nie chciał jej zranić. To było coś takiego, że nie powiedział jej prawdy, bo wiedział, że jakby już coś było to potem on by ją gorzej skrzywdził. Idiota...
- Idiota, idiota, czemu od razu idiota ? Może miał rację ? Zastanów się, w sumie to lepiej z nim pogadaj o tym. Alex wraca za tydzień do domu i raczej będą się musieli widywać, a takie kłamstwo nie obejdzie jej od tak. Potrzebuje teraz przyjaciółki, a jak to uzyska skoro obok taki "słodki" Harry kocha się w Tobie i tylko pokazuje jak bardzo ona nie ma nikogo.
- Wcale się we mnie nie kocha ! Jesteśmy tylko przyjaciółmi - powiedziała i usiadła na blacie na przeciwko kucharza.
- Sam mi to przyznał, ale nie chciał, żebyś o tym wiedziała, bo nie chcę nic z tym robić. Stwierdził, że skoro Ty nie masz zamiaru jak Alex mieć nikogo to on nie będzie Cię zmuszać.
- Ale... No, damn it ! Ale ten świat się komplikuje, zaczynam mieć tego dość - po czym zeszła z blatu i weszła do holu hotelowego.
- Gdzie Ty ? A niech idzie, może coś zrozumie - skończył rozmowę i założył z powrotem słuchawki.
Dziewczyna wyszła z budynku i poszła w stronę parku. Parku gdzie poznała chłopaków, gdzie szalała z Niall'em. Właśnie, w końcu nie widziała ich, aż od zeszłego popołudnia, w dzień pokazu. "Ciekawe co robią ?" - pomyślała - "Pewnie dopiero co wstali". Przeszła przez ulicę i weszła do zielonego parku. Usiadła na ławce w jego samym sercu. Patrzyła się na ludzi przechodzących, myślała nad wszystkim co powiedział jej Gusto. Gdy nagle w głośnikach przyczepionych do drzew usłyszała tą samą piosenkę, która nie potrafiła jej nie doprowadzić do uśmiechu. Uśmiechnęła się do siebie i zamknęła oczy. Przypomniała sobie, kiedy usłyszała ją po raz pierwszy, było to jakieś 6 lat temu, w lecie. Miała zaledwie 10 lat, siedziała na boisku, zmęczona od gry w siatkówkę z przyjaciółmi i nagle puszczoną tę właśnie piosnkę Jason'a Mraz'a "I'm Yours". Muzyka była chwytliwa, przyjemna i słodka. To był jedyny dzień, w którym Aria poczuła się jak prawdziwe dziecko, nic nie musiała i nie oczekiwano za wiele od niej. Potem jej tato został właścicielem dużej firmy, przestała go widywać w domu, a ją przenieśli do szkoły prywatnej, jej mama uważała, że lepiej będzie się jej tam uczyć, bo jest "lepsza", ale ona nigdy w to nie uwierzyła, jedyne co ją tam trzymało to przyjaciele, jak Alex, Maddie, Lucy, Agness, May i Logan. Cała ich szóstka była zawsze nie rozłączna, do póki nie skończyło się gimnazjum, a ona nie wyjechała do Londynu. Każdy z nich się rozszedł, Maddie została światowej sławy bardzo młodą wizjonerką sztuki, krótko mówiąc reżyserką, która wystawiała swoje sztuki w najsławniejszym teatrze w Londynie, teatrze szekspirowskim - Globe. Lucy podróżowała po całym świecie, oraz miała zacząć liceum, kierujące ją na medycynę, Aria i Lucy miały iść do jednej klasy, ale jej tato zdecydował, że powinna zostać w Wielkiej Brytanii i kontynuować pracę jako dziennikarz. Córka nie chciała tego, ale nie miała nic do gadania. Natomiast Agness, pięła się w górę na szczeblach politycznych, została Przewodniczącym Młodzieżowej Rady Polski, takim mini prezydentem młodych. May i Logan poszli razem do liceum sportowego, na prośbę Arii jej rodzic zafundował im kluby, którymi są gwiazdami i mogą się rozwijać w tym kierunku. Co roku dostaje bilety na ich finałowe mecze. Jest dumna z kariery każdego z nich, właśnie tak to sobie zawsze wyobrażała, ale nie sądziła, że się rozejdą tak szybko po świecie. Nie miała zbytnio na to wpływu, nie żałowała żadnej decyzji, ale chciałaby spędzić z nimi jeszcze trochę więcej czasu, ale teraz było już za późno. Siedząc na ławce zrozumiała, że jej całe życie zostało skrzętnie zaplanowane, choć nawet tego nie chciała.

Od Autorki :
9 rozdział będzie jeszcze dzisiaj wieczorem. Szykujcie się na zaskakujące zdarzenia : D
Huehuehue <3

6 komentarzy:

  1. no super rozdział , czekam na kolejny ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz przez cały wieczór będę czekać w niepewnosci....;*
    Jutro wielki dzien...<333

    OdpowiedzUsuń
  3. NEXTNEXTNEXTNEXT PLEASE ♥
    Kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Cię po prostu <33!
    czytam w każdej wolnej chwili, boję się, że w końcu mi się rozdziały skończą ;c


    PS.: na początku, gdy poznała Niall'a, myślałam że będzie bardziej o nim i coś z nim wyjdzie, nie z Harry'm ... ale i tak mi się strasznie podoba! ; D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo tak chciałam zrobić, a teraz w sumie tego żałuję... no, ale nie ma odwrotu : /

      Usuń
  5. Boski! Strasznie mnie wciągnęło twoje opowiadanie. Mimo, że teraz piszę ten kom. ale no nic...gratuluję Ci wyobraźni i pomysłu na bloga. Życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń