Mama Hazzy wysadziła ich przed budynkiem hotelu Mercure. W pośpiechu wjechali windą na ostatnie piętro do mieszkania Arii. Chłopcy ledwo co trzymali się jeszcze na nogach, wszyscy chcieli spać, w końcu lekka drzemka przez godzinę nie jest dziesięciogodzinnym snem.
- Co jeszcze mamy zrobić z piosenką ? - zapytał sennie Louis, Zayn wyciągnął kartkę ze spisem zadań
- Dopisaliśmy już zwrotkę piosenkę, dograliśmy drugą gitarę, nagraliśmy wersje karaoke, zostało nam jedynie pojechać nagrać i się przespać - powiedział Zayn i oparł się o ścianę windy, zamykając przy, tym oczy
- To mało nam zostało, a o której mamy być w Columbia Records, a tak w ogóle to Simon też tam będzie, bo między innymi to też on podpisywał z nami nowy kontrakt. Tak więc ? - przeciągnął się Harry
- Jest 01 : 23, twoja mama pędziła jak szalona, tak więc macie niecałe osiem godzin snu - powiedziała jedyna trzeźwa Aria. Wjechali na sam szczyt budynku. Zmęczeni chłopcy pierwsze co zrobili do położyli się do okrągłego łóżka dziewczyny, a nastolatki poszły do kuchni zrobić sobie kawę. Nie chciało im się, aż tak bardzo spać, jak pozostałym. Przywykły do zarwanych nocy, czy przepracowanych nadgodzin. Zrobiły sobie kawę i usiadły przy stole na przeciw siebie. Gorąca ciecz parowała im na twarze.
- Widziałam kawałek twojego nowego artykułu, który pisałaś w samochodzie, to tak na serio, ale wszystko ? - zapytała ściszonym głosem Alex, żeby nie przeszkadzać i tak już śpiącym chłopakom
- Nie wiem... Z jednej strony to bardzo dobre rozwiązanie, bo i mi pomoże i jemu, ale nie chcę tego robić, bo ludzie pomyślą, że po prostu ich okłamywałam, czy coś - odpowiedziała szeptem przyjaciółka
- Jeżeli to zrobisz to i tak nie zmieni faktu, że wyjeżdżasz do Polski.
- Tu masz rację, ale mówiąc ludziom prawdę pozbędę się ciężaru i będę w stanie spojrzeć z czystym sumieniem Hazzie w oczy. Będzie też powód szybkiego powrotu tutaj - napiła się kawy
- No tak, ale to nie zmieni niczego, no może tego, że będziesz sławna, ludzie będą lizać Ci tyłek, a Harry i Ty możecie się rozpaść przez ten wyjazd...
- Chyba nie uważasz, że poddam się bez walki, to że wyjeżdżam nie zmienia nic między nami. Po prostu nie będziemy się widzieć przez jakieś 5 miesięcy, potem przyjedziecie do mnie na święta i do wakacji kolejnych nie będziemy się widzieć, po za tym to on też ma koncerty i takie tam. Nie będę na pierwszym miejscu przez cały czas... Nie mogę tego wymagać
- Nie wymagaj, po prostu zostań...
- Dobrze wiesz, że to nie ode mnie zależy, moja mama i tato nigdy, by nie poszli na coś takiego, nie dadzą mi porzucić szkoły. Ot tak, tak jak Tobie pozwolili, nie jesteśmy takie same, niestety...
- No, ale chociaż spróbowałabyś z nimi pogadać, w końcu to nic takiego ? - powiedziała smutna Alex
- Sama nie wierzysz, że mogłoby mi się udać. Ta sprawa jest z góry przegrana... Pozwól, że temat już zmienię, ale Harry jedzie ze mną do domu na trzy dni, pozna mamę, taty nie będzie, ale to i tak nie dziwne. W ogóle to do mnie dzwonił !
- Ale, że kto ?
- Mój tata - Aria zrobiła facepalm
- Aaaa, a co chciał ?
- Powiedział, że ma dla mnie bardzo ważną wiadomość, ale powiedział, że jak może przyjedzie do domu wtedy co ja z Hazzą, to mi powie, ale jak go nie będzie to kiepsko... - Alex położyła jej rękę na ramię
- Będzie, na pewno, obiecał, a skoro to ważne to go nie ominie, chociaż opuścił twoje urodziny i Boże Narodzenie, ale...
- Nie pocieszaj - spojrzała na nią z politowaniem Aria
- Przepraszam, ale zmierzam do tego, że tym razem nie zawiedzie, wiesz ?
- Mam nadzieję...
Dziewczyny dopiły kawę. Nie było jeszcze godziny drugiej, a że chłopcy jeszcze smacznie spali to zjechały na dół do kuchni. Gusta nie było, przychodził dopiero o 7 : 30. Dziewczyny puściły muzykę i zaczęły się wygłupiać. Aria wzięła drewnianą łyżkę i udawała, że to mikrofon, Alex natomiast wzięła szczotkę do zamiatania i "grała na giatrze". Po paru piosenkach hałasowania wszedł oburzony Jay.
- Co wy tu robicie o tej porze ? - zapytał przekrzykując muzykę, lekko wystraszony córką swojego szefa. Dziewczyny z początku nie zauważyły recepcjonisty, gdyby nie to, że odłączył z prądu ich radio. Muzyka ucichła, a dziewczyny spojrzały w stronę głośników. Z wtyczką w ręce stał pracownik hotelu.
- Co tu robisz ? - zapytała Aria z lekkim oburzeniem
- Ja pierwszy zapytałem - odpowiedział
- Nie mogłyśmy spać, a wróciłyśmy jakąś godzinkę temu. Chłopcy jeszcze śpią, bo z rana jadą do studia nagraniowego, teraz Ty
- Przyszedłem uciszyć ktokolwiek tu jest, bo mi się skarżyły me uszy
- Śmieszny jesteś jak zawsze, mniej sarkazmu to może dziewczynę znajdziesz - odpowiedziała uszczypliwie Alex, Aria zachichotała. Przykryła sobie usta dłonią, zgięła się w pół. Jay popatrzył na nie jak na dwie śmiejące się wariatki.
- Może kiedyś, jak nie będę musiał niańczyć prawie dorosłej felietonistki i Arii - powiedział i dalej patrzył jak dziewczyny tarzają się po podłodze ze śmiechu, Aria podniosła dalej się śmiejącą przyjaciółkę
- W każdym razie odbieram Ci połowę premii letniej za uszczypliwości na mojej przyjaciółce - powiedziała poważnie z wyższością Aria
- Dziękuję za przyjemność bycia z wami w jednym pokoju. Podłączam ten wasz genialny budzik do kontaktu, ale proszę nie próbujcie mnie nawet bardziej irytować, bo miałem takie piękne dwa dni bez was.
Lepiej będę uważał na słowa i wyjdę za nim odbierze mi panienka resztę premii - włożył wtyczkę do kontaktu, muzyka znowu zagrała, Aria ściszyła pilotem stereo i otworzyła lodówkę.
- Chcę coś rozpuszczona felietonistka do jedzenia ? - powiedziała Aria, przedrzeźniając managera hotelu
- Poproszę kawę mrożoną, panienko, która zabiera mi letnią premię - Alex też zaczęła zabawę w Jay'a-recepcjonistę
- Już się robi ! - powiedziała przyjaciółka i obróciła się na pięcie jak to ma w zwyczaju pracownik. Druga dziewczyna usiadła na blacie. Aria zaczęła przygotowywać deser. Wyciągnęła potrzebne składniki, jak ziarna kawy, własnoręcznie robione lody waniliowe, różne przyprawy, czekoladę, czy cukier. Najpierw zrobiła świeżą kawę i włożyła do zamrażalnika. Następnie wrzuciła lody do miksera i zmiksowała razem z pozostałymi dodatkami. Zanim lody się rozpuściły włożyła do towarzystwa kawie. Po parunastu minutach, wyciągnęła oba składniki. Kawa była już schłodzona, na powierzchni zrobiła się cienka warstwa szronu, a lody wróciły do swojego dawnego stanu skupienia. Wzięła długą szklankę w odwróconą literę A, najpierw dała tam trzy kulki lodów, potem zalała zimną kawą. Podała przyjaciółce razem z długą łyżeczką i usiadła obok niej na blacie.
- Czemu zawsze robisz pyszności, a nigdy ich nie próbujesz, albo konsumujesz wraz ze mną ? - zapytała Alex zajadając się deserem
- Bo robię to na wyczucie, wiem jak będzie smakować, po za tym nie lubię jeść, jakbym próbowała wszystkiego co robię nie zmieściłabym się w drzwiach...
- Kłamca, nie próbujesz, bo się boisz, że możesz splamić - oblizała łyżeczkę
- Nie prawda, ja to umiem i wiem, że jest takie jakie powinno być - odpowiedziała z dumą
- Widzę, że kłamiesz, przecież jak spróbujesz to nic się nie stanie ?
- Nie prawda, stanie, będę wiedziała, że nie jest doskonałe, może i dla Ciebie jest, ale ja bym wtedy nie przestała poprawiać, tak w kółko, dlatego Gusto nie pozwolił mi gotować próbując, bo twierdzi, że zawsze widzę coś niedoskonałego, w tym co robię. Bzduuuuuuura - podsumowała Aria, przeciągając "u" jak krowa.
- Ma rację, jak zawsze z resztą - powiedziała Alex i poszła do zlewu umyć po sobie - Nie doceniasz się
- Doceniam, jeżeli zrobię coś dobrze, a jeszcze tego nie dostrzegłam.
- Głupek - powiedziała chlapiąc ją wodą z kranu. Wytarła ręce w spodnie i usiadła z przyjaciółką
- Nie "głupek" a geniusz, jestem mistrzem w tym co robię, bo robię to tak jak mi karzą - odpowiedziała z dumą
- Głupek, lepiej spójrz na godzinę i pomyśl co robimy - Aria spojrzał na zegarek, było dopiero wpół do godziny trzeciej nad ranem, za sześć i pół godzin chłopcy zaczną nagrywać swój nowy hit. Dziewczyna odchyliła się zmęczona do tyłu, oparła o półkę z zamówieniami napisanymi na małych karteczkach. - Żadnych pomysłów, Ty ?
- Możemy iść na miasto, chociaż szybciej nas okradną, albo chodźmy na miasto i po pierwsze zwiedzisz coś, a ja porobię zdjęcia, no, albo Ty, bo jesteś w tym lepsza - zaśmiała się Alex
- Nie chcę mi się... Może zadzwonimy po Danielle ? W końcu napisała na twitterze, że nie śpi i jej odwala i tęskni za Liam'em. Dzwonimy ? - powiedziała Aria przeglądając twitty.
- Nie wiem, ale ja chcę dzwonić, wyjdę na miłą - zachichotała Alex
- Jak zawsze - podała jej swój telefon z pracy, bo swój własny został w studiu do "Dzień Dobry, Londynie", już go nie chciała z powrotem. Jedynie przypominał jej złe wspomnienia. Nie zależało jej na nim, to jedynie jej telefon, jeden z sześciu. Po prostu brzydziła się go - Zapytaj się jej, czy nam potowarzyszy, a rano pojedzie z nami do Columbii.
Alex wybrała numer Dani.
- Cześć, Danielle tu Alex, pamiętasz byłyśmy razem nad jeziorem. Tak, tak od Louis'a. W każdym razie napisałaś, że nie możesz spać, a my z Arią też nie, więc pomyślałyśmy, że czemu byś nie wpadła i z nami coś porobiła, a potem rano byśmy z chłopakami pojechały do studia ? Nie, nie będziemy, bo Aria nie chcę dupy ruszyć, a co ? Dwie takie same - zaśmiała się do telefonu - No okej, dobra, co tylko będziesz chciała, nom, to pa, do zobaczenia - rozłączyła się i oddała telefon przyjaciółce.
- I ?
- Przyjedzie, tak samo jak Ty nie chciała nigdzie wychodzić, głupki dwa, powiedziała, że za parę minut będzie, ma nadzieję porobić coś fajnego, wydawała się miła, chyba tylko ma coś do chłopaków w sumie, bo jakoś nie wydawało się, że coś z nią nie tak, tak jak Harry mówił z Lou. Nie wnikam - powiedziała Alex
Przyjaciółki zjechały windą na parter do lobby. Przeszły przez hol, minęły stojącego przy biurku Jay'a, po czym usiadły w poczekalni. Nie czekały za długo, po chwili do hotelu weszła wysoka ciemnoskóra dziewczyna, miała na sobie dużą, zieloną bluzę Liam'a, żółte rurki, rozpuszczone włosy i czerwone trampki. Dziewczyny wyszły na spotkanie. Przytuliły się na powitanie.
- Cześć, Dani - powiedziała pierwsza Aria
- No hej, jak tam ? - zapytała
- Nudno, więc chyba jedynie Ty musisz przyjść nam na ratunek, chłopców nie możemy budzić, bo muszą być wyspani, jutro ważny dzień, a my przywyknęłyśmy już do zarywania nocek, a Ty, czemu to panna nie śpi ? - powiedziała Alex
- Po prostu rzadko chodzę spać, wieczory spędzamy często z Liam'em, w sumie to standard. Dziwnie się tak przestawić. Może po prostu usiądziemy gdzieś i pogadamy ? - zaproponowała Danielle
- No to skoro tak, to mam wspaniałe miejsce, spodoba Ci się, praktycznie jak nie mogę zasnąć, to jestem tam, co noc mam kogo innego za testera, raz to Harry, raz Alex, innym razem to Nialler - poszły w kierunku windy
- Oj, pokochasz to miejsce, może nie jest najpiękniejsze, ale za to najlepiej się tam wygłupia i testuje różne rzeczy - ucieszyła się Alex. Dziewczyny weszły do windy i wjechały jedno piętro wyżej. Im oczom ukazało się jedno wielkie pomieszczenie pełne metalowych sprzętów do gotowania. Przyjaciółki zaprowadziły na sam koniec pokoju Danielle, usiadły na ich blacie.
- Przytulnie, ale czemu tu ? - zapytała uśmiechnięta
- Aria gotuje, a my testujemy, jak spróbujesz chociaż jedne danie to zrozumiesz czemu - odpowiedziała Alex - Tak więc, nasz zacny gościu co byś chciała zjeść, napić się, bądź delektować swe podniebienie ? - powiedziała dumnie
- Hmm... Może coś słodkiego, ale zimnego, coś świeżego, ale nie robię kłopotu, a wy sobie problemów siedząc tu ? - zapytała na wszelki wypadek
- Mój tato to właściciel hotelu, a każdy kto się mnie nie posłucha może stracić pracę, wierz mi nie robisz ani mi, ani hotelowi żadnych problemów. Jesteś moim gościem co równa Cię z królami, czy księżami różnych afrykańskich krajów, którzy są tu przyjmowani, a ja nawet nie potrafię ich powtórzyć - odpowiedziała śmiejąc się Aria
- To dobrze - odpowiedziała z ulgą Dani.
Aria wyciągnęła kruszony lód, miętę, melona i kiwi, potem jeszcze cukier i kwasek cytrynowy. Wrzuciła miętę z lodem do miksera. Zabrała się teraz za owoce poszatkowała je w kostkę, dorzuciła do miksera pokrojone owoce. Potem różne dodatki do smaku. Przełożyła lody do miseczek. Miały idealną gęstość, dokładnie taką jaką ma mrożony lód, nawet nie zaczęły procesu topnienia w mikserze. Deser nie zajął nawet piętnastu minut. Podała nowym testerom. Patrzyła jak w mgnieniu oka lody znikają.
- Teraz rozumiem wasze ulubione miejsce, to jest genialne, mogłabym jeść tego w nieskończoność, gdzie się nauczyłaś tak robić lody ? - zapytała zachwycona dziewczyna Liam'a
- Po prostu umiem, to się robi na wyczucie - odpowiedziała Aria - Co chcesz teraz ?
- Aria, daj spokój dopiero co przyszła, a już wymagasz po niej, żeby wymyśliła coś, jest dalej w szoku - odpowiedziała Alex za koleżankę
- Ma rację - potwierdziła Dani
- No dobra to zjedzcie i się dobrze zastanówcie - powiedziała kucharka i usiadła obok zlewu na przeciwko nich
- Czemu ona nawet ich nie spróbowała, do tego trzeba nie lada odwagi, przecież mogłaś splamić lody, a nawet nie zawahałaś się na moment ? - zapytała "nowa", wylizując palcem dokładnie miseczkę
- Tchórz się boi spróbować - zaśmiała się felietonistka oblizując dookoła miseczkę, gdy chciała coś znowu powiedzieć na nosie miała zielone lody, dziewczyny zaśmiały się, Alex zauważyła lody po chwili - W każdym razie, nie tylko desery jej tak idą, cokolwiek sobie zażyczysz, nie wiem jak ona to robi, ale umie zrobić wszystko, dosłownie - powiedziała i zeskoczyła z blatu. Zabrała miseczkę po lodach koleżance i umyła je w zlewie, na końcu oczywiście pochlapała Arię i wytarła ręce w spodnie. Wróciła na miejsce.
- No dobra, decyzja Dani, masz do wyboru wszystko, więc wybierz coś, mamy jeszcze cześć godzin zanim faceci nam wstaną i zepsują chwilę wolności - zaśmiała się Hemphrey
- Ja nie mam takiej wyobraźni, ale chyba dobrze by było, gdybyś zrobiła mi coś co zapamiętałam najlepiej z mojego dzieciństwa, mianowicie Granny's Lemon Cake. Liam przynosi mi go jak mi smutno, nazwa jest wzięta z tej herbaciarni "Granny's Afternoon". Każdy tam był, chociaż nikt nie pamięta gdzie to jest. Po za Nialler'em i Arią, bo Ci to mają niesamowitą pamięć tak mi zostało przekazane - powiedziała dziewczyna z burzą brązowych loków.
- Liam to świetny informator, widzę - powiedziała Aria i zaczęła przygotowywać składniki na ciasto. Najpierw zaczęła robić spód ciasta. Utarła jajka, mąkę i masło. Wyłożyła na okrągłą formę do ciasta, zabrała się teraz za nadzienie.
- Jak tam z Hazzą ? - zapytała dziewczyna nie odrywając ani na moment wzroku od czynności wykonywanych przez młodą kucharkę. Obierając cytryny dziewczyna włączyła się w rozmowę.
- Dobrze, tak mi się wydaję, po nagraniu singla jedziemy do mnie do domu, żeby poznał moich rodziców, sam chciał - zaśmiała się
- A gdzie mieszkasz ?
- Jak myślisz, zawsze bawią mnie odpowiedzi osób, które nie wiedzą skąd ona jest, bo nigdy jeszcze nikt nie zgadł, bo Aria jest za dobra w niektórych rzeczach - włączyła się do rozmowy Alex
- Pewnie z Essex, skoro nikt nigdy nie zgadł, ukrywa swój akcent, zgadłam ? - powiedziała roześmiana
- Błąd, kolejna osoba - zachichotała Aria - Jestem z Polski, środkowa Europa, zgadłabyś ?
- Nie, nigdy, nie przypominasz ani trochę osoby nie pochodzącej stąd. Jesteś urodzoną Angielką, skoro tak dobrze idzie Ci z językiem to umiesz inne, w sensie akcenty angielskiego ? - zapytała zaskoczona Dani
- Człowieku, czego ona nie potrafi z akcentów - zaśmiała się Alex - Powiedz ze szkockim, proszę !
- Today you're gonna leave that pretty messy world - powiedziała Aria jak prawdziwa Szkotka, wrzucając powoli składniki do miksera - I jak ? - dziewczyny nie mogły powstrzymać się od śmiechu
- Jest genialna ! - śmiała się Danielle
- No jakbym nie wiedziała - powiedziała dalej śmiejąca się razem z nią Alex.
- Dziękuję, w każdym razie, lubisz kwaśną cytrynę, czy słodką ? - powiedziała Aria
- Lubię obie, ale zdam się na Ciebie, co lepiej będzie pasować do tarty - odpowiedziała grzecznie dziewczyna Liam'a. Aria zaczęła zwalniać bieg trącej się na gładką masę wypełnienia tarty. Na samym końcu wszystkich zabiegów dodała żelatyny, by masa zgęstniała. Wyciągnęła spód ciasta z piekarnika, nałożyła galaretowatą masę i włożyła z powrotem, by się dopiekło.
- Wybrałam kwaśną, bo słodki jest spód, może być ? - powiedziała kucharka
- Nie dość, że akcenty i gotowanie masz w małym palcu, to jeszcze w myślach czyta ! - powiedziała ich koleżanka, dziewczyny się zaśmiały
- A jak u Ciebie i Liam'a ? W ogóle, czemu chłopcy za Tobą tak... Eee... Nie przepadają ? - zapytała Alex
- Dobrze, kocham go i to raczej się nie zmieni, jest taki niesamowity, po prostu w jego ramionach czuje się jakbym przytulała cały świat, nic jest mi potrzebne. A co do chłopców, to po prostu jestem dla nich nie miła, bo mam wrażenie, że go powoli tracę, więc jak się z nimi pokłócę to nie będą nam przeszkadzać. Proste - odpowiedziała uśmiechnięta
- Teee, nie głupie, ale wredne, chociaż jakbyś im powiedziała to wszystko, co nam powiedziałaś to, by zrozumieli - odpowiedziała obojętnie felietonistka
- Teraz to za daleko, chyba zaszło, wiesz ? - powiedziała jakby znudzona Dani. Hemphrey wyciągnęła ciasto z piekarnika. Wyłożyła na blat i kazała im poczekać, aż wystygnie. Po parunastu minutach pokroiła je na kawałki. Podała koleżankom. Gdy ukroiło się w połowie galaretka cytrynowa wydawała się aksamitna i delikatna. Alex wzięła pierwszy kęs ciasta. Czuła jak galaretowata substancja rozpuszczała się na języku, a ciasto osładzało lekko kwaśnawy smak cytryny. Tarta była idealna, taka delikatna, smaki nie mieszały się, a istniały osobno łącząc się.
- Jak zawsze idealnie pyszne, a u Ciebie Dani ? - powiedziała felietonistka
- Takie o jakim myślałam ! - pisnęła z radości, spojrzała na telefon, była już 06 : 34. - Już w pół do siódmej, a nawet po. Co teraz ?
- Raczej nic, chłopcy muszą przespać te dwie i półgodziny i pójdziemy ich obudzić. A po za tym to ktoś musi zjeść tą tartę do końca. - powiedziała Aria
- Jeżeli chodzi o ciasto to na pewno nie zostanie - odpowiedziała chichocząc Danielle.
Usiadły wszystkie na blacie, Aria nawet wzięła kawałek, spróbowała, a mina jej zrzedła. Sądziła, że nie jest dość dobre, mogło być bardziej galaretowate i słodsze, przesadziła z konsystencją i kwaśnością wypełnienia ciasta. Aczkolwiek do cista nie miała, aż tak dużo zarzutów po za tym, że nie jest dopieczone. Alex uderzyła ją w tył głowy.
- Przestałabyś myśleć, że mogłoby być lepsze, bo jest genialne, nie zmienisz już tego. Jasne ? - rzekła zirytowana Alex
- Taa, mogłoby być, gdyby nie to, że ja je zrobiłam. Danielle podobno jesteś tancerką ?
- Ehe, jestem - powiedziała z pełnymi ustami - Moi rodzice nie akceptują tego zbytnio, ale teraz to już nie ważne, bo mam Liam'a, swój dom, w miarę stałą pracę.
- Fajnie, też bym tak chciała. Moi rodzice karzą mi coś robić, nie mam prawa się z nimi nie zgodzić. Ja na przykład kocham gotować, a oni karzą mi mieszkać tu i pracować. Nawet nie potrafię się im postawić... Kiepska jestem
- Nie jesteś po prostu nie chcesz, żeby stało się coś, czego nie chcesz - powiedziała Alex, obejmując ją ramieniem
- Jestem beznadziejna, głupia i nic nie potrafię. - powiedziała załamana i łza skapnęła na kucharski fartuch - Zostawię teraz Hazzę, moi rodzice dalej nie będą zadowoleni, a Alex będzie mnie miała do końca życia za mięczaka - powiedziała i rozpłakała się na dobre.
Dziewczyny przytuliły się do niej. Otarły jej łzy. I starały się ją uspokoić. Po parunastu minutach dziewczyna przestała znacznie płakać. Wyprostowała się, miała czerwoną lekko spuchniętą twarz, ale starała się uśmiechnąć.
- Gdzie pracujesz ? - zapytała już spokojną Arię Danielle
- Kojarzysz magazyn "Be Beautiful" ? Aria pracuje tam ze mną, jest Anonymous'em, tak, tak i proszę jak coś to nic nie wiesz, możemy praktycznie wszystko, to przez popularność naszych osób. - odpowiedziała Alex za przyjaciółkę
- Bez kitu ! Zarąbiście, zazdroszczę Ci pomysłu tak w ogóle. Jesteś nie dość, że genialną pisarką to też ma tak ogromną władzę, bo jesteś praktycznie bezstronna, bo nikt nie wie kim jesteś - powiedziała z podziwem
- Taa, w sumie coś w tym jest. Chociaż chciała się ujawnić ze względu na Harry'ego. Teraz już nawet nie wie, czy dobrze robi, a jej rodzice chcą, żeby wróciła do domu na rok szkolny.
- A co z jej chłopakiem ? - Danielle dalej nie wierzyła
- No tu jest problem, bo jedzie teraz na parę dni do domu, bo jej tato ma coś do niej i Hazza jedzie z nią, ma nadzieję, że rodzice nie zrażą go do niej
- Nie może być tak źle, Harry ją kocha i nic tego nie zmieni, nawet jakiś powrót na dziesięć miesięcy do Polski, prawda ?
- Tego to ja nie wiem, pewnie zostawi mnie dla jakieś modelki, albo Cher Lloyd, którą dalej bardzo lubi, a ja przy niej jestem marną pisarzyną, która nic nie umie... - powiedziała dalej podłamana Aria
- Daj spokój, jesteś marzeniem każdego faceta, umiesz gotować, masz poczucie humoru, umiesz śpiewać i grać na fortepianie i gitarze, czego Ci brakuje ? - pocieszała Heron
- Może ur-urody ? - powiedziała
- Głupiutka jesteś, jesteś jedną z ładniejszych dziewczyn jaką w życiu widziałam, a sposób w jaki Harry na Ciebie patrzy jest niesamowity, jakbyś była centrum jego wszechświata, nie zależy mu na jakieś pannie Lloyd, ma to gdzieś, Ty jesteś dla niego najważniejsza - stwierdziła Dani
- Dziękuję, ale w to wątpię, tak samo patrzył na Caroline zanim mnie poznał...
- Dajże już spokój, sama w to nie wierzysz, patrz na Alex, raczej nie rozmyśla o takich rzeczach. Ma to gdzieś, bo widzi, że Louis ją kocha, chodźmy stąd pokażę Ci co dla mnie znaczy dowód miłości - Danielle wzięła ją za rękę, wyszły z hotelu w trójkę. Dziewczyna zagwizdała na taksówkę, po chwili siedziały już w samochodzie i jechały pustą drogą. Przejechały parę ulic, kilka zakrętów. W końcu auto stanęło Alex zapłaciła i wyszły na ulicę. Stanęły na drodze do małego pałacyku na wzgórzu. Dookoła budynku był biały, drewniany, metrowy, porośniętym bluszczem płot. Sam dom był w stylu klasycznym i symetrycznym. Miał dwie kolumny przy wejściu. Był biały z ciemnymi zielonymi oknami i dachem. Usiadły przed płotem na miękkiej trawie, słońce już świtało.
- Po co akurat tu nad Zielone Wzgórze ? - zapytała Aria
- Nie słyszałaście o historii tego wzgórza ? - obie zaprzeczyły - No to dawno temu w dobie klasycznego barokowego myślenia żył sobie John Fletcher, jeden z twórców angielskich w epoce tworzenia Szekspira, miał on miłość swojego życia, mianowicie jedyne co o niej wiadomo to to, że miała na imię Julia. Fletcher nie mógł związać się z dziewczyną, która nie była znana w towarzystwie. Drugi problem to to, że on wraz z napisanym przez niego i Szekspira sztuką - Cardenio podróżował do Hiszpanii i Portugalii, potem jeszcze do Stanów, do Teksasu. Dziewczyna mieszkała sama w małym domku, na tym wzgórzu. Była biedna, nie miała pieniędzy nawet na życie. Po paru tygodniach rozłąki z ukochanym, pisarz wrócił, zobaczył w jakim stanie była Julia, była chora i nie miała od paru dni niczego w ustach. Zdesperowany sprowadził lekarza, a ukochaną przeniósł do swojego domu. Kobieta wyzdrowiała po tygodniu, a John w euforii zburzył jej malutki domek i postawił jej ten pałacyk. Potem olał opinię innych i zamieszkał z nią w tym domu. Żyli długo i szczęśliwie nie patrząc na zdanie pozostałych. Oczywiście Fletcher stracił sławę i przestał wydawać swoje dzieła, ale żył z kobietą, którą kocha i nic się już dla nich nie liczyło. Wystarczyła im ich miłość. To jedna z najsłodszych historii miłosnych w starej Anglii. - powiedziała zadowolona Danielle - Harry zrobiłby dla Ciebie to samo, podróżowanie po krajach z książką jest jak jeżdżenie w trasę.
- To słodkie, ale to ja go zostawiam i to na cały rok - powiedziała Aria
- Wszystko się ułoży... - powiedziała Dani
Budzik zadzwonił o godzinie 09 : 05. Louis obudził wszystkich i kazał im się od razu iść się ubrać i myć. Niechętnie wszyscy wstali. Cały zespół umyty i ubrany wziął wszystkie potrzebne rzeczy. Zjechali windą do holu. Przy wejściu czekały na nich trzy uśmiechnięte dziewczyny, wyglądały świeżo i wyspanie, jakby nic zeszłej nocy nie zaszło.
- Cześć - powiedziała Aria, gdy Harry podszedł, pocałowała go w policzek, potem Niall'a, Louis'a, Liam'a i Zayn'a - Jak się spało ? - zapytała, a dziewczyny zrobiły to samo. Wyszli na zewnątrz i wsiedli do czarnej limuzyny stojącej na postoju przed Mercure'ym.
- W miarę ujdzie, przynajmniej jestem wyspany i gotowy na nowe wyzwania, szczególnie na nagrywanie piosenki i wyjazdu do Polski - powiedział dumnie chłopak
- Tak, nagrywanie tej piosenki będzie najlepsze co nas spotka od początku wakacji - powiedział uradowany Niall. Prowadzili rozmowę, aż do przystanku przed budynkiem Columbia Records, gdzie czekała na nich nowa pani manager. Przywitali się i weszli do wysokiego murowanego budynku, przed duże szklane drzwi. Przeszli przez obszerne lobby, które nawet nie równało się z ich hotelem. Przywitali się z asystentką Simon'a Cowell'a. Weszli w długi pomalowany na czarno korytarz z pomarańczowymi drzwiami i graffiti na ścianach. Weszli do trzecich drzwiach po lewej. W pomieszczeniu czekał na nich Simon, ich idol. Siedział przy stole rozmawiając z producentem Rob'em Stringer'em. Przy końcu pomieszczenia były drzwi z napisem "Studio Nagraniowe", a obok drzwi świecił się na czerwono napis "On Air", znaczyło to, iż ktoś nagrywał.
- No i są moje ulubione gwiazdy pop-u ! - przywitał się juror X-Factora.
- Dobry, panie Simonie - odpowiedzieli wspólnie chłopcy
- Właśnie mówiłem Rob'owi jacy ważni jesteście dla przemysłu i, że macie kolejny hit, a wasza nowa agentka jest niesamowita, dziękuję Lucy, że nas tu wczoraj zwlekłaś - powiedział Simon i kiwnął do niej głową w podziękowaniu - Zaraz pójdziecie nagrywać, jeszcze wasza znajoma Cher nagrywa, nie mamy tu zbyt dużo dostępnych studiów, bo brakuje nam funduszy, ale mamy nadzieję, że wy to naprawicie. O ! A kogóż tu ja widzę, czyżby to córka mojego zacnego przyjaciela, wspólnika jakże, pana Hempherey'a ? Dzień Dobry, Ario, miło Cię znów widzieć, jest i Alex - pokłonił się - Zacna felietonistka, czapki z głów za ostatni artykuł, no i Danielle. Ach, Dani, Dani, jak zawsze olśniewająca. Witajcie, wszyscy. A właśnie, twój ojciec mnie zdziwił swoją decyzją - Aria się lekko skrzywiła, Simon to zauważył - No przecież najwyraźniej nic nie wiesz, w każdym razie będziemy się widywać częściej, mam nadzieję, że Ci się to spodoba, zachęcałem go do tego, pamiętaj, że robi to przez wzgląd na Ciebie. A no i jeżeli ptaszki z drzewa mówiły prawdę to jesteście z Harold'em razem, gratuluję, gratuluję, a Ty Louis'ie jesteś z moją ulubioną felietonistką, panną Heron, jedyny Liam został wierny u boku ślicznej tancerki. Chociaż nie mówię tu o wierności, spodziewałem się po Eleanor czegoś więcej... Nie ważne, poznajcie Rob'a, Rob to są chłopaki : Harry, Liam, Louis, Niall i bad-boy Zayn - chłopcy podali ręce producentowi Columbii. Czerwone światło zgasło, a drzwi ze studia się otworzyły. Wyłoniła się z nich Cher. Chłopcy się z nią przywitali, oznajmiła ona, że nie ma czasu i wyszła. Zayn pobiegł za nią na korytarz.
- Czekaj ! - zawołał za dziewczyną
- Tak, Zayn ?
- To wszystko co mi powiedziałaś zeszłego lata to prawda ? - powiedział i stanął z nią twarzą w twarz, ona spuściła wzrok
- Tak, chociaż po wszystkim co przeszłam z Craig'iem raczej nie powinniśmy, o tym rozmawiać - powiedziała ze smutkiem - Zapomnijmy o tym, do niczego nigdy nie doszło i niech tak zostanie, dobrze ?
- Ale przecież ? Po całą sprawą z Harry'm, powinnaś w końcu zrezygnować z słuchania wszystkiego co karzą Ci mówić agenci i słuchała serca, co ? - mówił szybko Zayn
- Nie mogę, to moja kariera, muszą ją rozwijać, kazali mi udawać związek z Harry'm, ale najwyraźniej po sprawie z Caroline zrezygnowali, bo zobaczyli, że to nie zmieni nic, a Craig do mnie pasuje...
- Ale on Cię nie kocha, nienawidzi Cię i pokazuje Ci to na każdym kroku, daj nam szansę, proszę - podciągnął jej brodę, by na niego spojrzała
- Nie mogę, było, minęło, nic z tego nie będzie, nigdy nie będziemy razem - powiedziała i odwróciła się, łza skapnęła jej po policzku, ale nie odwróciła się. Zostawiła Zayn'a na korytarzu. Wyszła z budynku jakby nigdy nic. "Do niczego nigdy nie doszło", te słowa odbijały się echem w jego głowie. Ona i On dobrze wiedzieli, że kłamała jak najęta. Zawsze coś było, dochodziło do "czegoś" za każdym razem, gdy byli sami. Ona chciała być bezwzględna, żeby nikomu nie rujnować życia.
Od Autorki :
Mam nadzieję, że dalej będziecie chcieli to czytać, chociaż sądząc po rozmiarach to mi by się nawet nie chciało. Patrząc na moją statystykę jak spada, zaczynam się zastanawiać, czy nie przestać pisać ? Może zacząć coś nowego, pewne pomysły już tworzą mi się w mózgu, jak sądzicie ? Piszcie w komentarzach, pomóżcie mi zdecydować...
Witam !
Cześć wszystkim czytelnikom !
Jestem Autorką tej książki i dziękuję za zaglądnięcie na tę stronę, bo każdy czytelnik się liczy. Jeżeli wam się spodoba, bądź macie jakieś uwagi co do tekstów, rozdziałów, to piszcie w komentarzach, bądź na moją skrzynkę pocztową. Każdy komentarz i wiadomość przeczytam i odpowiem. Proszę jedynie o nie kopiowanie treści, czy pomysłu, bo w końcu nie wymyślam tego od tak, trochę nad tym pracuje, aż w końcu urodzi się pomysł.
Bo każdy czytelnik się liczy !
Autorka
Pisz dalej to jest wspaniale ! ♥
OdpowiedzUsuńJa to czytam i tu codziennie wchodze ! ♥
O Boże, kochanie..... Kocham to <333333
OdpowiedzUsuńCzekam na następny... napisz na twitterze kiedy masz zamiar go napisac @@KKOneDirection .
Boskieeee <3
Przebrnęłam.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście trochę długie ,ale nie można się oderwać.Więc nawet nie waż się przestawać pisać !
Kocham twoje opowiadanie <3
Nie , nie , nie ! Broń Cię boże ! Nie przestawaj pisać. Uwielbiam twoje opowiadanie i nawet nie wiesz jak nie mogłam się doczekać tego rozdziału i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie. Nie zakańczaj tego opowiadania, bo jest na prawdę bardzo fajne i mi się świetnie je czyta. Uwielbiam Losy Arii i jej przyjaciół : ). Mam nadzieje, że nie skończysz tego opowiadania i doprowadzisz je do końca.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
jeśli przestaniesz to pisać to Cię zabiję! to jest boskie!! pisz dalej.. :D pomysł bardzo ciekawy :D nowe opowiadanie możesz zacząć pisać ale najpierw te dokończ :D
OdpowiedzUsuńa tak wgl to ciekawe co pan Hempherey chce powiedzieć Arii :D
Nie przerywaj pisania tego bloga. Proszę.... I czekmam na kolejny rozdział <333
OdpowiedzUsuńno dla Ciebie się zmuszę i dokończę rozdział, bo wymiękam : D
Usuń