Witam !

Cześć wszystkim czytelnikom !
Jestem Autorką tej książki i dziękuję za zaglądnięcie na tę stronę, bo każdy czytelnik się liczy. Jeżeli wam się spodoba, bądź macie jakieś uwagi co do tekstów, rozdziałów, to piszcie w komentarzach, bądź na moją skrzynkę pocztową. Każdy komentarz i wiadomość przeczytam i odpowiem. Proszę jedynie o nie kopiowanie treści, czy pomysłu, bo w końcu nie wymyślam tego od tak, trochę nad tym pracuje, aż w końcu urodzi się pomysł.

Bo każdy czytelnik się liczy !
Autorka

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 4 - "Dzień Dobry, Londynie"

Gdy Aria otworzyła oczy, był jeszcze wschód słońca. Spojrzała na swój ukochany zegarek, było ledwo po 6. Nagle zobaczyła, że Harry leży, wtulony do niej. Chciała wstać, tak by go nie obudzić. Lekko podniosła głowę, potem cały tłów, a ręce chłopaka zsunęły się aż do jej bioder. Starała się je ściągnąć, ale go obudziła.
- Która godzina ? - zapytał zaspany muzyk.
- Spokojnie jest jeszcze bardzo wcześnie, Ty sobie śpij, a ja pójdę zjeść coś i potrenować, albo pracować, zobaczy się. Ale Ty się nie martw i idź spać - odpowiedziała dziewczyna wstając z łóżka.
Obejrzała się z powrotem na łóżko, chłopak zwinął się w kulkę, przykrył się fioletową kołdrą i zamknął oczy. Wyglądał tak słodko, Aria poszła do gabinetu po swojego Blackberry'ego i zrobiła mu zdjęcie. Zachichotała. Harry leżał pod kołdrą, jak gdyby nigdy nic. Miał włosy w nieładzie, zieloną koszulkę z napisem "Jeśli nie śpisz, to mnie nie budź", spod kołdry wystawała jego lewa noga, widać mu było spodnie od piżamy, było do kostek w żółte kaczuszki. Nastolatka weszła do łazienki i spojrzała na lustro, po czym westchnęła. Miała podkrążone oczy, rozwalony kucyk, czerwoną koszulkę z Kaczorem Donaldem i kraciaste piżamowe spodnie. Przemyła twarz wodą, lekko ją wytarła i poszła do garderoby, która znajdowała się w gabinecie. Wzięła swoje ulubione ciemnofioletowe rurki, zastanowiła się krótko nam bluzką. W końcu wzięła luźną, białą koszulkę z napisem "Go Hard, Or Go Home" i ściągnęła z wyższej półki wspinając się na palcach, też w podobnym odcieniu co do spodni Full Cap'a z napisem "LA". Przebrała się i poszła z czapką w ręce do łazienki. Spojrzała w lustro i rozpuściła włosy, chwyciła za szczotkę, która leżała na toaletce i uczesała się. Włosy sięgały jej aż do pasa i były proste i grube. Odłożyła szczotkę do włosów i założyła czapkę. Popatrzyła się jeszcze raz w lustro, uśmiechnęła się i poszła do jej pracowni. Włączyła komputer, napisała kilka akapitów do jakiegoś artykułu. Napisała także parę mail-i do redaktorki. Zajęło jej to jakieś półtorej godziny, więc wyłączyła jak zawsze jedynie monitor, włożyła do kieszeni swój telefon i wyszła do pokoju. Harry jeszcze spał, więc weszła do windy i zjechała do kuchni. Przywitał ją uśmiechnięty jak zawsze od ucha do ucha Gusto.
- Jest i moje słońce dnia ! - powiedział z włoskim akcentem.
- Cześć, kucharzu - odpowiedziała .
- To co dzisiaj jemy, słonko ? - spytał nie używając już włoskiego akcentu.
- No nie wiem, może... - zastanowiła się - Kaszkę manną z sokiem malinowym ?
- Moim sposobem, czy twoim ? - zapytał, przy czym poruszał swoim gęstym czarnym wąsem
- Twoim, będzie mi się lepiej jadło jak będzie pięknie wyglądać - powiedziała i zaśmiała się z ruszających się wąsów. - Twoja narzeczona nie prosiła Cię, żebyś zgolił to coś ? - zapytała roześmiana.
- Wręcz błagała, ale odpowiedziałem, że zgolę je jak nie będę mógł jeść i coś chyba czuję, że to nadchodzi, bo wszystko mam na wąsach i smaki mi się mieszają. Coś oprócz pysznej Gustowskiej kaszki mannej ?
- Nie, tylko to, ale zrób dwa razy, to jeszcze Harry'emu zaniosę.
- Uuu, czyżby nowy chłopak ? - poruszał teraz brwiami, patrząc się na nią , po czym zaczął wyciągać potrzebne składniki na jej śniadanie
- Nie, po prostu przyjęłam jego i jego czterech kolegów pod dach, ale nie było miejsca dla niego, to u mnie śpi. Weź, żadnego chłopaka, ostatni mój chłopak był z Polski i był chory, bo ciągle mnie szantażował, że powie prasie, że jestem Anonymus'em. Głupia jestem, zawsze to samo, łatwowierna, albo łamię im serca po kolei. Muszę dać sobie spokój z facetami na trochę - zaśmiała się i spuściła wzrok.
- No w takim stroju to nikogo nie poderwiesz, chyba, że skate'ów. A ich w kuchni sobie nie życzę. Przyślij go do mnie, to zobaczę, czy się nada - uśmiechnął się, nie przestając wyciągać różnych przyborów, bądź składników. - Okej, mam wszystko - i zaczął gotować.
- Nie potrzebuje chłopaka, nie chcę go i tyle. Złamię mu serce, albo co gorsza on mi. Zawsze się tak kończy, mówię im, że ja się nie potrafię angażować, a oni, że im to nie przeszkadza, bo to tylko zabawa, po czym mówią mi, że mnie kochają i takie tam. No ludzie, trochę szacunku. 
- Takie jest życie, ale kiedy spotka się już tą jedyną, tak jak ja spotkałem Annie, to nie czujesz nigdy, że to może być błąd, chcesz jedynie dobrze dla drugiej osoby bez względu na to co się może Tobie stać. A jeżeli wiesz, że będzie cierpieć z twojego powodu to nawet nie zaczynaj tego wcielać życie, niech ta osoba ryczy i płacze, ale przynajmniej Ty będziesz wiedzieć, że mogło być gorzej - powiedział cały zamyślony, szybko zaczął mieszać kaszę, a w drugim rondelku wrzucał składniki na sos malinowy.
- Dzięki, Gusto, jesteś wielki.
- A za to jaką mam śliczną dziewczynę, która ze mną wytrzymuje - popatrzył na nią i zagwizdał głośno, oboje się zaczęli śmiać, po czym nastała głucha cisza, a Gusto wyciągnął dwa talerze.
Szybko nalał kaszę do małego walcowatego naczynia, po czym przewrócił otworem na talerz i poklepał po wierzchu. Wziął drugie naczynie i zrobił to samo. Zaczekał jeszcze chwilę i ściągnął naczynia z kaszy. Kasza uformowała malutki walec. Gusto zabrał się teraz za sos malinowy. Zamieszał jeszcze, dodał trochę mąki i polał oba talerze. Dania parowały, Wyglądało to niesamowicie. Trochę bardziej przypominały Pana Cottę niż śniadanie.
- Dzięki, to ja idę. Mówisz, że nie będę czuła, że to błąd ? - Gusto pokiwał głową i podał jej talerze.
Dziewczyna szybko weszła do zamykającej się windy i pojechała do swojego apartamentu. Harry już wstał, bo słyszała jak śpiewa pod prysznicem. Zaśmiała się krótko i położyła śniadanie na stole. Wzięła kolorowe łyżeczki i usiadła. Po kilku minutach chłopak wyszedł z łazienki, włosy miał już ułożone, był ubrany z czarne rurki i białą koszulkę, która była przykryta koszulą w kratę. Spojrzał na nią zdziwiony, nie spodziewał się jej w takim stroju, co lepsze z jedzeniem czekając na niego. Uśmiechnął się promiennie i usiadł do stołu. Powiedział coś o jej ubiorze, po czym ona się zaśmiała i ukróciła, że tak czuje się na luzie i może jakieś skate'y na nią polecą. Oboje szybko zjedli, a Aria zaniosła talerze do zlewu. Oznajmiła mu, że skoro już wstał to może z nią iść potrenować, bo w końcu, chyba tam nie był. Chłopak chętnie się zgodził, po czym oboje zjechali windą na ostatnie piętro budynku. W windzie opowiedział jej o wczorajszym wieczorze, okazało się, że jest próba przed "Dzień Dobry, Londynie", więc oni musieli zniknąć, po czym zaczął przepraszać. Dziewczyna szybko wybaczyła, po czym napisała krótkiego sms-a do Niall'a, że idą sobie zagrać na hali i jakby co to, żeby dzwonił. Winda stanęła, a kobiecy głos życzył "panience" sprawiedliwego wyniku w grze. Drzwi się rozsunęły a im ukazała się obszerna hala, dziewczyna skwitowała, że do siatkówki i ręcznej jest pełnowymiarowa i rozciąga się pod całym hotelem, może nawet po za nim. Pokazała mu szatnie, sama poszła do damskiej, gdzie przebrała się w luźny niebieski strój z numerem 6 i "Hemphrey" na koszulce. Związała włosy w kucyk, wzięła piłkę do siatkówki i zaczęła się rozgrzewać. Po chwili z męskiej szatni wyszedł anglik, ubrany z czerwony strój z numerem 12. Rozgrzali się razem, po rozgrywali parę piłek, po czym rozstawili siatkę i luźno grali. Po pół godzinie Niall, Liam, Louis i Zayn przyjechali windą w dobrych humorach. Aria kazała im się przebrać, Louis i Liam byli w niebieskiej drużynie z dziewczyną, a Niall i Zayn w czerwonej z Harry'm. Rozegrali towarzyski mecz, w którym drużyna niebieska zwyciężyła. Po czym Zayn stwierdził, że to było niesprawiedliwe, bo Niall nie umie grać, a ona grała w klubie siatkarskim. Dziewczyna skwitowała to śmiechem i poszła się myć do damskiej szatni. Chłopcy zrobili to samo. W końcu wszyscy spotkali się w windzie.
- Możemy to powtórzyć jutro jak będzie czas, ale w takich samych drużynach - powiedział Liam.
- Śmieszne, nawet dupy nie ruszałeś na boisku i wygrałeś, bo miałeś za dobrą drużynę - odpowiedział Niall.
- W każdym razie, było miło - powiedziała dziewczyna.
- Nom - powiedzieli chórem chłopcy i się roześmiali.
- No dobra, było miło, ale musimy jechać do studia do "Dzień Dobry, Londynie", a już jest 15, więc przebierzemy się i musimy już jechać, przepraszamy Aria - powiedział Harry.
- Dureń, przeprasza za coś co zaraz będzie musiał odwołać, bo nasza kochana Aria jedzie z nami - powiedział Louis. - Bo obiecaliśmy, że ma ktoś być z nami, oprócz managera, żeby nie wyglądało zbyt dziwnie, jak to powiedziała wczoraj ta Carly od produkcji. Więc jedziesz z nami.
- Eee, muszę ? - zapytała się niechętnie dziewczyna.
- Tak, musisz - popatrzył pobłażliwie na nią Lou.
- Ale będę musiała się przebrać i w ogóle - powiedziała.
- Długo to Ci to nie zajmie - powiedział Harry.
- No chyba, że mi ktoś pomoże.
- Ja Ci pomogę - zaoferował Harry.
- No to dobra, zobaczysz ile to roboty - zaśmiała się i spojrzała wyzywająco na chłopaka. 
Po czym chłopcy wysiedli, a Aria i Harry czekali, aż dojadą do swojego mieszkania. Od razu po wyjściu udali się do garderoby.
- Jak mam wyglądać, luźno, elegancko, ładnie, jak na randkę ? Wybieraj - powiedziała, po czym rozejrzała się po całej garderobie.
- Jak na randkę, będzie w sam raz, bo będziemy wyglądać podobnie, chociaż coś luźnego mogłabyś tam wpleść. Patrz jak szybko nam to zajęło - uśmiechnął się i chciał wyjść, ale dziewczyna go powstrzymała.
- To dopiero początek. Tu są takie rzeczy na randkę - pokazała mu wieszak. - Wybierz mi ciuchy, bo masz takie same wyczucie stylu, ja idę się umyć, a potem Ty mi pomożesz je suszyć, a ja sobie w tym czasie biżuterię jakąś wezmę i dodatki.
Dziewczyna wyszła z garderoby i poszła się umyć. Harry zaczął szperać po pokoju. Po 15 minutach doszperał się ciemnoniebieskiej sukienki w serduszka do kolan. Wziął do tego czarne Vansy i pobiegł do swojej malutkiej garderoby i wziął krótką czarną skórzaną kurtkę. Usłyszał, że dziewczyna wchodzi do gabinetu, więc szybko pobiegł jej pokazać swój wybór. Dziewczyna była w kolorowym szlafroku. 
- Nie jest źle, ale to nie moja kurtka - powiedziała po chwili namysłu.
- Tak wiem, ale będzie pasować idealnie, miałem ją na koncercie w Connecticut. Tobie będzie w niej lepiej - po czym wręczył jej rzeczy.
- Dziękuję, ale najpierw włosy - wręczyła mu suszarkę, i weszli do łazienki. Stali przed lustrem, a on podłączył suszarkę i zaczął jej suszyć włosy, zeszło im na to jakieś ponad pół godziny, została im jedynie godzina, którą mieli poświęcić na dojazd. Aria po prosiła go, żeby wyszedł i sam się ubrał, a on się już przebierze i mogą iść po resztę. Dziewczyna szybko się ubrała i założyła prosty naszyjnik z cyrkonią. Wyszła z łazienki i zobaczyła Harry'ego ubranego w białą koszulę, czarne spodnie, trampki i w odcieniu jej sukienki marynarkę. Dziewczyna uśmiechnęła się i poprosiła o wybranie perfum dla niej, a ona wybrała dla niego. Szybko się wymienili. Gdy weszli chłopcy do apartamentu i pogonili ich, że się spóźnią. W holu Jay oznajmił im, że limuzyna już na nich czeka. Szybko wybiegli. W aucie przestali się już martwić, bo mieli do programu jakoś trzy kwadranse.
- Tak już patrząc z boku odstawiliście się jak para - powiedział Zayn.
- Nie moja wina, że on mi takie rzeczy wybrał - odpowiedziała poirytowana nastolatka.
- Przynajmniej wyglądają ładnie - powiedział Niall, po czym mrugnął do Arii. - Leo, nasz "świetny" manager dzwonił i powiedział, że będzie już w studiu na nas czekał, a i uważaj Aria lepiej nie przebywaj z nim za często, bo udzieli Ci się jego styl  mówienia, jest z Jersey i okropnie mówi - po czym każdy się roześmiał.
Dotarli w końcu do studia, mieli trzyminutowe spóźnienia. Chłopcy weszli szybko do akcji, przeprowadzili wywiad, a dziewczyna i manager poszli do pokoju, gdzie mieli poczekać, był tam telewizor, więc widzieli co dzieje się na planie. Leo siedział zaraz przy dziewczynie na kanapie. Nagle ją objął i powiedział, że nikt ich tu nie usłyszy. Dziewczyna chciała już krzyczeć, ale obleśny manager zatkał jej usta, położył się na niej i złapał za obie ręce. Nastolatka usiłowała się wydostać, krzyczeć, ale jego usta zatykały jej. Potem znowu zatkał jej je ręką i podwinął sukienkę, udało jej się kopnąć go w krocze, ale to jedynie go rozjuszyło, więc dał jej w twarz, ona pisnęła. Gwałciciel, zaczął nacierać brutalniej, ściągnął swoje spodnie i już miał ją zgwałcić, gdy rozległ się dzwonek na przerwę i cały zespół otworzył radośnie drzwi, głośno rozmawiając i śmiejąc się. Nagle zobaczyli całą scenę, pierwsze wszedł Zayn, który od razu zareagował i podbiegł do managera i z całej siły z pięści dał mu w twarz, dziewczynie udało się wydostać z obleśnych łap Leo. Wybiegła szybko z płaczem do najbliżej łazienki i zamknęła się w kabinie. Słyszała przez chwilę jeszcze jakieś krzyki, ale potem wszystko ucichło, a ona zaniosła się płaczem.

7 komentarzy:

  1. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. dobre jest : )) pisz dalej.;p

    OdpowiedzUsuń
  3. dzięki, to wiele dla mnie znaczy : )

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie piszesz! masz talent. będę tu często zaglądać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko piszesz. Ciekawe to jest jak nie wiem. Czytam jeden rozdział z kilka razy jest taki genialny.

    OdpowiedzUsuń
  6. kocham to opowiadanie normalnie <3

    OdpowiedzUsuń