Witam !

Cześć wszystkim czytelnikom !
Jestem Autorką tej książki i dziękuję za zaglądnięcie na tę stronę, bo każdy czytelnik się liczy. Jeżeli wam się spodoba, bądź macie jakieś uwagi co do tekstów, rozdziałów, to piszcie w komentarzach, bądź na moją skrzynkę pocztową. Każdy komentarz i wiadomość przeczytam i odpowiem. Proszę jedynie o nie kopiowanie treści, czy pomysłu, bo w końcu nie wymyślam tego od tak, trochę nad tym pracuje, aż w końcu urodzi się pomysł.

Bo każdy czytelnik się liczy !
Autorka

poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 19 - Would You See Me ?

Aria wyszła z budynku w ciasną uliczkę na tyłach hotelu. Minęła dwa zielone kontenery i pobiegła w stornę ulicy, starała się oddalić jak najbardziej od miejsca jej zamieszkania. Po paru ulicach zmęczenie dało się we znaki. Zmęczona stanęła, zagwizdała na taksówkę i kazała kierowcy jechać na lotnisko. Dała taksówkarzowi duży napiwek za to, że nigdy jej nie widział i zniknęła w tłumie próbującym się dostać do budynku. Stanęła posłusznie w kolejce po bilet. Miała nadzieje, że kobieta za ladą sprzeda jej bilet, choć była bez rodziców.

Niall szedł korytarzem, był na siebie zły, czemu musiał jej wszystko powiedzieć ? Po co to zrobił ? Tylko się pogrążył, a ona nie będzie chciała już go znać... Zdradził przyjaciela i dziewczynę, którą kocha. Dowiedział się rzeczy, których nawet nie spodziewał się po najlepszych przyjaciołach. Nie był niczego pewien. Za dużo się zdarzyło, żeby mógł to zrozumieć. Jednak serce znowu szeptało mu to ucha. Coś kazało mu pobiec za nią, do jej pokoju, wytłumaczyć się, porozmawiać, zrozumieć. Uderzył z pięści w ścianę, usłyszał jak kość strzeliła, a ściana miała pęknięcie. Spojrzał na paliczki. Krew leciała mu z knykci, czuł, że, coś jest nie tak. Wszedł do windy. Nie mógł się zdecydować, czy zjechać na dół, czy do niej. Jednak jego ręka zaczęła coraz bardziej boleć, poczuł ostry zapach krwi i piekący ból w całej dłoni. Zjechał na parter do jadalni. Oznajmił zebranym przy stole, że Aria jest w swoim pokoju, a on musi jechać do lekarza. Jego śnieżnobiała koszula miała krople ciemnej czerwonej krwi na sobie. Elegancko ubrany wsiadł do taksówki. Pojechał do zaufanego lekarza. Tam opatrzono mu dłoń, prześwietlono i dano usztywniacz. Okazało się, że miał złamane dwa palce. Wrócił do hotelu, było już późno. Zebrani dalej siedzieli przy stole. Rozmawiali przyjaźnie, śmiali się, jakby nic się nie stało. Nawet niczego się nie domyślali. Połamany chłopak powiedział, że idzie się przebrać i zobaczy co z biedną nastolatką.

Na szczęście dziewczyny dostała bilet na najbliższy lot do jej ukochanego miejsca, gdzieś, gdzie nikt jej nie znajdzie. Była tam, dwa, trzy razy z przyjaciółką. Było tam niesamowicie, zielono, słonecznie i kochała to miejsce bezwarunkowo. Poleciała tam w nagrodę za pierwsze sukcesy ojca. Potem dało jej to natchnienie do napisanie pierwszego artykułu. To miejsce dawało jej spokój na duszy, jakby żyła wszystkim co się tam działo. Samolot startował za jakieś dwadzieścia minut, z bagażem pobiegła do bramki, dała świeżo wydrukowany bilet stewardesie i weszła na pokład. Maszyna wystartowała przed czasem, było to jak błogosławieństwo. Dziewczyna czuła, że nic jej już nie stanie na przeszkodzie. Spojrzała na zegarek, było już po godzinie pierwszej. Dała za wygraną i oddała się w ramiona Morfeusza, lekko zasnęła w wygodnym siedzeniu w przedziale dla pierwszej klasy.

Irlandczyk stanął na 37 piętrze, czyli kolorowym apartamencie.
- Aria ? Jesteś tu, musimy pogadać... - powiedział na wejściu niepewnie. Wszedł najpierw do gabinetu, zauważył, że nie było jej telefonów, wszedł dalej, w garderobie też jej nie było. Brakowało ubrań, przynajmniej tak mu się zdawało. Zapukał do łazienki, nikt się nie odezwał. Uchylił drzwi. Nikogo nie było. Rozglądnął się, wszedł do pokoju dziennego, podszedł do łóżka. Tam też jej nie było. Zmartwił się trochę. Przelotnie spojrzał do kuchni, ale w mieszkaniu nie było żywego ducha. Wsiadł do windy i pojechał do kuchni. Gusto siedział na blacie, był smutny.
- Co się stało ? - zapytał Nialler
- Sam przeczytaj... - podał kartkę chłopakowi. Była to krótka informacja od Arii :

" Drogi Gusto !
Moi rodzice nie pozostawili mi wyboru, więc zafunduję sobie krótkie wakacje. Żebyś się nie martwił to pisze ten liścik. Zadzwonię do Ciebie jak wszystko będzie już na swoim miejscu. Zapewne będę w samolocie, kiedy to przeczytasz. Powiedz mojemu ojcu, że ma mnie nie szukać i niech nie oddaje mi nic, niech odda wszystko mojej siostrze. Ona na to zasłużyła... 
Czuję, że ten DZIEŃ właśnie nadszedł. Nie zapominaj, że będę druhną na twoim ślubie ! Kocham Cię i wiesz, że zawsze będę, nie martw się. Zawsze sobie poradzę, sam mnie tego nauczyłeś. 


Twoja Aria


PS. Powiedz chłopakom, że mogą zostać, ile tylko będą chcieli. Niech Niall mnie znajdzie. Tylko upewnij się, że sam mnie znajdzie i przyleci też sam. Nikt ma o tym nie wiedzieć. "


- Wiesz, gdzie ona jest ? - powiedział podenerwowany
- Nie, chociaż to nie będzie trudne. Wiemy, że gdzieś poleciała. Musisz jechać na lotnisko, tam będzie prościej. Gdyby się coś działo to dzwoń do mnie. A i odetnij tę część do Ciebie, bo pokażę resztę jej tacie. Zmykaj już, ona nie będzie czekać wiecznie.
- Dziękuję - przytulił go na pożegnanie, a kucharz odciął nożyczkami część listu
- Nie ma za co, przywieź ją całą, dobrze ? Nie tylko Ty się o nią martwisz i cokolwiek się stało to nie jest niczyja wina. No i jedyne co jest pewne to to, że będzie nad wodą, bo to ją uspokaja. Nie strać jej. Chociaż Ty jej daj odetchnąć, dobrze ? - chłopak pokiwał głową i wybiegł z budynku. Złapał najbliższą taksówkę i pojechał na wskazane miejsce.

Stewardesa obudziła śpiącą. Oznajmiła jej, że za chwilę lądują. Aria poczuła zaschnięte łzy na policzkach. Poszła do łazienki, polała sobie twarz zimną wodą, wytarła w szorstki ręczniczek. Wróciła na miejsce. Zobaczyła zapalające się światełko, które kazało im zapiąć pasy bezpieczeństwa. Po chwili poczuła jak samolot miękko stawia koła na pasie startowym. Maszyna się zatrzymała. Otworzyły się półki z bagażami. Nastolatka wyciągnęła swoją torbę. Powoli pasażerowie zaczęli iść ku wyjściu. W końcu wydostała się na świeże powietrze. Lekka mżawka zaczęła obmywać jej twarz i włosy. Szła z torbą na ramieniu do głównego pomieszczenia na lotnisku. Wypożyczyła samochód i pojechała. Minęła jedno z większych miast. Była już czwarta w nocy. Puściła radio, żeby nie zasnąć. Mijała pola, łąki i małe wioski. Po około godzinie dojechała na miejsce. Było to mniejsze miasteczko. Miało ono mniej niż dziesięć tysięcy mieszkańców. Zaparkowała auto. Odetchnęła głęboko. Wysiadła i wzięła torbę. Podeszła do drzwi małego domu w szeregówce. Wyciągnęła z torby klucze. Były tam przeróżnej wielkości klucze, niektóre do szafek, innego do domów, czy tego w Londynie, czy w Polsce. Usłyszała jak tryby w zamku się obracają. Drzwi się otworzyły. Dom miał dwa piętra. Na pierwszy był salon i kuchnia, na drugim łazienka i dwie sypialnie. Ściągnęła kurtkę i powiesiła na wieszaku na drzwiach. Wbiegła po schodach. Weszła do pierwszej sypialni, rzuciła torbę na łóżko i poszła się umyć.

Niall oglądał filmy z monitoringu z ochroniarzem. Po półgodzinie w końcu znalazł wycinek, po który tu przyszedł. Zobaczył jak dziewczyna kupuje bilet, potem idzie do bramki.
- Dokąd był ten lot ? - zapytał ochroniarza
- Do Cork, do Irlandii - muzyk się zdziwił. Przecież nigdy nawet słowem nie wspomniała mu, o tym, że tam była. W jego ukochanym kraju, w jego zielonym domu.
- Kiedy jest kolejny samolot ?
- Za cztery godziny, ale jest też do Shannon za godzinę - spojrzał na zegarek - Za pół, za długo tu już siedzimy, aż straciłem rachubę czasu.
- No to niech będzie Shannon... - wstał - Gdzie dostanę bilet ?
- Nie dostaniesz, polecisz za darmo, jako cichy-tester. Zbieraj manele i chodź ze mną.
Wyszli z pomieszczenia. Ochroniarz zaprowadził chłopca do pokoju dla stewardes i pilotów. Poznał z dwiema, która miały lot do Irlandii. Dogadał się z nimi i wyszedł. Irlandczyk podziękował szczerze mężczyźnie. Załoga samolotu zabrała go na pokład. Posadzili w kabinie pilotów i kazali siedzieć, póki nie wylądują.

Osiemnastolatek wyszedł zaspany z pokoju. Jakieś stukoty obudziły go. Zapalił światło na małym korytarzu. Zauważył brudne ślady na kremowej wykładzinie. Zbiegł po schodach. Zobaczył kurtkę Arii. Poszedł do kuchni. Wykręcił numer kucharza Gusto z telefonu w kuchni.
- Dobrze, że nie śpisz - powiedział chłopak
- Cześć, Mike, co się dzieje ? - zapytał głos w słuchawce
- Czemu Aria jest w moim domu ? - powiedział Mike
- Dobrze, że ją znalazłeś. Uciekła z hotelu, wkurzyła się na ojca. Jutro, albo pojutrze przyjedzie po nią Niall, jej przyjaciel. Pomieszkają u Ciebie przez parę dni i wrócą, mam nadzieję - odpowiedział troskliwie
- To dobrze, że nie pojechała, gdzieś indziej. Szkoda, że tylko na parę dni. Stęskniłem się za nią - powiedział smutno
- Się nie dziwię, każdy ją kocha. Nie wiem jak ona to robi. Co u Ciebie tak w ogóle ?
- Dobrze, w końcu mam stałą pracę, dzięki niej. Nie wyrzucono mnie, ale daje radę. Ja kończę, muszę się wyspać i nie obudzić naszego aniołka.
- No dobra, to do usłyszenia - powiedział wzdychając
- Pa, kochamy Cię, dobrze o tym wiesz
- Jakbym mógł nie wiedzieć, a miałem Cię zapytać, czy chciałbyś być moim świadkiem. - powiedział niepewnie
- Świadkiem ? W końcu - zaśmiał się Mike - Pewnie, już się doczekać nie mogę. Zgadamy się jutro.
- Okej, to bywaj, świadku - po czym chłopak się rozłączył i odłożył słuchawkę. Wszedł po schodach i uchylił drzwi do pokoju śpiącej. Zauważył torbę na podłodze. Wyciągnął jej ubrania do szafy, a telefony i kosmetyki położył na biurko. Nakrył ją i pocałował w czoło, szepnął cicho.
- Śpij, moja kochana siostrzyczko, śpij.

Niall wysiadł z samolotu. Pożegnał się z nowo poznanymi znajomymi. Zadzwonił do zaufanego kucharza. Ten podał mu adres, gdzie znajdowała się Aria. Powiedział, żeby się wyspał na lotnisku i o dziesiątej dopiero pojechał, tak, żeby i on był wyspany i ona, kiedy się zobaczą. Poszedł do poczekalni i zasnął.

Gusto wszedł do jadalni. Został przywitany oklaskami ze strony stołu przyjaciół. Podszedł udając zdenerwowanego.
- Panie Hemphrey, mam złe wieści - powiedział i stanął parę metrów od stołu, czekając aż jego szef podejdzie do niego
- Deser nie wyszedł ? - zażartował mężczyzna
- Chodzi o pańską córkę. Zostawiła to u mnie w kuchni - podał mu kartkę z informacją od panienki Hemphrey.

Od Autorki :
Chyba widzę już koniec całej książki...

9 komentarzy:

  1. Świetne jak zwykle, ale mam taką nadzieje że Aria będzie z Harrym a nie z Nialem (nie wiem jak to się piszę sory :D ).
    Błaaaaagam! z Harrym!
    W sumie to dobrze, że kończysz wszystko się wyjaśni itd. Mam nadzieje że jak skończysz tą książkę to zaczniesz następną .Na pewno przeczytam, bardzo dziękuję Ci za to co napisałaś, że poświęciłaś czas aby nas trochę uszczęśliwić (:
    ~ Marta .

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzisz, bo ja cały czas czekam na nowe rozdziały :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cooooooooooooo?? A spróbuj tylko to cię znajdę i wykończę. Masz to pisać słyszysz. !!! Tak mi się to podoba że przez te rozdziały wszystkie sie nie ucze. haha.
    Czekam na kolejny rozdział Kochana. ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba sobie żartujesz :D. ja chce wiecej xd

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to koniec!!!! ja chcę więcej i więcej. Proszę... <3

    OdpowiedzUsuń
  6. nie gadaj ze Aria bedzie z Niallem. Ej masz mi nie konczyc pisac ! A Aria ma byc z Harrym bo jak nie to sie zalame ! ;] ;( ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie , tylko nie koniec książki . Błagam , nie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie
      nie przeżyje bez tego blooga :<

      Usuń
  8. Coooo ?!! Nie błagam .. Nie przeżyje jeśli przestaniesz pisać. Czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń