Witam !

Cześć wszystkim czytelnikom !
Jestem Autorką tej książki i dziękuję za zaglądnięcie na tę stronę, bo każdy czytelnik się liczy. Jeżeli wam się spodoba, bądź macie jakieś uwagi co do tekstów, rozdziałów, to piszcie w komentarzach, bądź na moją skrzynkę pocztową. Każdy komentarz i wiadomość przeczytam i odpowiem. Proszę jedynie o nie kopiowanie treści, czy pomysłu, bo w końcu nie wymyślam tego od tak, trochę nad tym pracuje, aż w końcu urodzi się pomysł.

Bo każdy czytelnik się liczy !
Autorka

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 13 - Lake District

Harry obudził się, rozglądnął wolno po pokoju. Spojrzał na łóżko, ale była ich jedynie trójka : Alex, Louis i on sam. Nie słyszał innego dźwięku niż lekkie pochrapywanie Louis'a, więc lekko podenerwowany nieobecnością Arii, obudził pozostałych. Ledwo żywi, zapytali się Harry'ego co się stało.
- No, Arii nie ma ! A przecież poszła z nami spać, wczoraj. Słyszeliście jak wstawała ?
- Tak, obudziła mnie i powiedziała, że idzie do kuchni - powiedziała Alex, po czym wtuliła się z powrotem w Lou i starała się zasnąć. Harry, pobiegł do windy i zjechał do kuchni. Nikogo tam nie było. Wrócił szybko do apartamentu i oznajmił, że nie znalazł zaginionej. Alex zignorowała go, a Lou jedynie mruknął, że nie jest głupia. Harry wziął telefon i zadzwonił do niej, usłyszał jedynie dzwonek jej telefonu w gabinecie, otworzył drzwi, ale jej tam nie było. Jej buty stały na swoim miejscu, telefony i ubrania też. Nie mogła nigdzie wyjść. Musi być w budynku. Chłopak lekko się uspokoił, usiadł na pufie i czekał, aż dziewczyna się zjawi. Martwił się. Kochał ją, dobrze wiedział, że drugiej miłostki nie przetrawi, szybciej będzie jęczał z bólu. Nie chciał dać za wygraną po wczorajszej kłótni, nie miał najmniejszego zamiaru. Jego uczucie było na tyle silne, że nie potrafił go nawet zmienić, czy wmawiać sobie kłamstwa. Co innego ona, czuła do niego coś, wiedziała, że może być to miłość, ale nie chciała przyjmować tego do wiadomości. Ignorowała ją za każdym razem jak zaczynała, o tym myśleć. Wiedziała co do niej czuje, ale nie chciała go skrzywdzić, wolała być tak bezstronna jak Niall. Zawsze postrzegała go jako chłopaka bez problemów, widać mało o nim wiedziała, a on o niej za dużo.

Dziewczynę zbudził zapach gorącej herbaty, nie byle jakiej, ale jedynej w swoim rodzaju, herbaty z herbaciarni o nazwie "Granny's Afternoon". Podniosła się z łóżka i zobaczyła Niall'a, już ubranego niosącego jej w papierowym firmowym kubkiem malinową herbatę. Dokładnie tą, którą pili, gdy się pierwszy raz spotkali. Usiadł na łóżku i pocałował ją w czoło. Podał jej herbatę, a ona napiła się parząc sobie jak zawsze język, bo nigdy nie mogła się powstrzymać. Postawiła na szafce kubek i związała sobie włosy gumką, którą miała na ręce w nieformalny koczek. Wzięła z powrotem kubek i posunęła się do ściany, oparła się, a muzyk usiadł bliżej niej.
- Pamiętałeś ?
- Zawsze zapamiętuje szczegóły, to jest jak przekleństwo - powiedział uśmiechnięty
- Zawsze to miła niespodzianka, jak dla mnie. Jak się spało ?
- Miło, miałem taki grzejniczek obok siebie, więc nie zmarzłem. Spokojnie wstałem o 8 i poszedłem po herbatę. No i wstała królewna, moja o tej 9. Myślałem, że Cię obudzę, a tu patrz spała jak zabita - powiedział i się roześmiali jednocześnie
- Wypraszam sobie - spojrzała na jej stary zegarek - Jest dopiero godzina 9 za 18.
- No to przepraszam, wybacz - powiedział i wyszczerzył zęby - Dzisiaj wieczorem już jedziemy nad jezioro, mama Harry'ego nasz zabierze autem. Kochana kobieta
- To chyba za wcześnie, żeby poznawać jego rodziców - powiedziała roześmiana Aria
- Marudzisz, będzie dobrze pokochają Cię wszyscy tak jak my Ciebie - powiedział i pocałował ją jeszcze raz w czoło
- Ale Ty dzisiaj całuśny - roześmiała się dziewczyna
- Przepraszam, wczoraj wetkęłaś we mnie trochę romantyzmu i miłości, swoją troską o mnie.
- Jaki ze mnie dobry człowiek, no popatrz, a tak to mnie zawsze wyzywali ludzie - roześmiała się znowu
- Niby kto ? - zdziwił się Niall
- Stare dzieje, nie ważne...
- Wszystko jest ważne, daj spokój mi możesz powiedzieć.
- Ty mi nie powiedziałeś, czubku - powiedziała ironicznie dziewczyna
- Bo nie mogę, a Ty nie masz żadnego argumentu - pokazał jej dowcipnie język
- Bla, bla, bla - przedrzeźniła go - Po prostu mnie kiedyś nie lubiono, bo plotkowałam i jechałam ostro po innych, tylko jak się już zmieniłam to opinia dalej została, może i w szkole tego tak nie rozpamiętywano, no może trochę, ale w miasteczku, gdzie mieszkałam, to po prostu zabijali mnie wzorkiem, przestali się odzywać i takie tam, no, ale się trochę nie dziwię... - napiła się już lekko ostygniętej malinowej herbaty
- Po prostu byli głupi - powiedział i objął ją ramieniem
- Czyja wiem ? Mieli rację, tylko szkoda, że nie zauważyli mojej zmiany, no, ale nie będę rozpamiętywać. Najgorsze przetrwałam. - powiedziała dumnie
- Najgorsze ?
- Ludzie szli za mną, wyzywali mnie, rzucali kamieniami, pisali i bluzgali na mnie, że ja to taka i taka jestem, niech sami na siebie popatrzą, kurde, no co za świństwo, zepsuli mi najlepsze dwa ostatnie lata w gimnazjum. Najlepiej jak w ogóle nie wychodziłam z domu, bo jeszcze by mi się coś stało, grunt, że Logan mnie odprowadzał wieczorami, a jak tylko usłyszał jakieś wyzwisko to grzecznie podchodził i pytał się, czy ktoś ma jakiś problem, raz nawet pobił takiego dupka, nie mogłam. Kochany chłopak z niego, jak miło widzieć go szczęśliwego z May'ą
- Teraz masz nas, nie jest chyba tak źle, co ? Chociaż nie wyglądało to na bajkę, w sumie to jedynie mogłaś odetchnąć w szkole.
- Tak, na szczęście miałam Alex, Lucy, May'ę, Cece, czy Logana, bez nich to bym zginęła. A Ty co ? Zawsze w bajce żyłeś ?
- Taa - spojrzał na nią z ironią - Ludzie za mną nie przepadali, nie wiem czemu, ale radziłem sobie dzielnie mając moją siostrę...
- Dobra z niej siostra jest, grunt, że zawsze mieliśmy się na kim oprzeć - powiedziała i dopiła do końca herbatę
- Była, teraz mam Ciebie i chłopaków - uśmiechnął się do niej szczerze
- Straciliście kontakt ?
- Można tak powiedzieć, pobili ją na śmierć, bo mnie kiedyś przy niej nie było... - łza spłynęła mu po policzku, Aria szybko ją starła
- Rozumiem, że data była nie dawno, skoro z Tobą jest tak źle ? - pokiwał głową - To nie była na pewno twoja wina, nie mów tak...
- Właśnie, że... że by-była - powiedział lekko dławiąc się łzami, które leciały już jak potok z jego oczu, Aria schowała jego głowę w swoje ramię. Czekała, aż chłopak się trochę uspokoi. - G-g-dyby, nie-e by-była t-to moja w-wina, to teraz przy-przynajmniej ro-rodzina, by mnie nie wi-winiła - znowu rozpłakał się jak dziecko i wtulił jak najgłębiej mógł w nią. nie musiał nic dodawać, dziewczyna zrozumiała, wiedziała jak o jest, kiedy rodzina się wyprze, sama widziała jak działało to na jej brata. Cała rodzina się go wyparła, nikt nie chciał w rodzinie ćpuna, kazali mu iść na odwyk, ale nie poszedł, wydziedziczyli go i wyrzucili na bruk, każdego dnia, Aria się modli za niego, ale nie wie ani gdzie jest, ani co się z nim dzieje. Ma nadzieję, że nie leży martwy w jakimś rowie. Tuliła do siebie rozpłakanego chłopca, nie miała mu za złe ani jednej chwili słabości. Wiedziała, że każdy miewa takie momenty, gdzie nie wie co zrobić. Niall płakał przez chwilę, ale potem usnął jak dziecko, zsunęła go lekko i nakryła kołdrą. Zobaczyła, że łzy dalej spływały mu po twarzy. Zadzwoniła po Jay'a, żeby spakował jego rzeczy, ale jedynie ubrania, które one wyciągnie z szaf, on miał jedynie je poskładać i włożyć do torby podróżnej na ramię. Poszła do szafy i wyciągnęła najpotrzebniejsze według niej ubrania, stwierdziła, że Irlandczyk obudzi się za godzinę, bądź dwie, a ona będzie musiała tu jeszcze wrócić, żeby nie zostawić go samego. Wyszła cicho z pokoju i udała się do windy. Wjechała do swojego apartamentu. Na pufie siedział Harry, gdy ją zobaczył widać było, że się najpierw uśmiechnął, ale z powodu wczorajszej kłótni nic nie powiedział, tylko poszedł do łazienki.
- Tak, też Cię miło widzieć - powiedziała do pleców chłopaka wchodzącego do łazienki - A wy co, śpiochy ? Mama Harry'ego ma nas wziąć, więc lepiej się już spakujcie, chyba, że mam zaprząc do tego Jay'a ? Co za pytanie, pewnie, że ma to zrobić za was... - wzięła telefon i wykręciła ponownie numer recepcji, powiadomiła managera hotelu o zmianach. Wyciągnęła ich rzeczy na wierzch i poszła się ubrać. Włożyła swoje ciemno-fioletowe rurki i bejsbolówkę. Ubrała też żółte Vansy, spojrzała w monitor komputera, rozpuściła włosy, rozczesała lekko palcami, po czym znowu związała, ale tym razem w wysoką kitkę. Powiedziała do śpiącej pary, że idzie do Niall'a i że mają wstać jak Jay spakuje im torby. Zjechała ponownie windą do pokoju chłopaka. Otworzyła drzwi i zobaczyła spakowaną torbę i dalej śpiącego nastolatka. Wycofała się i zbiegła do kuchni. Gusto już wykonywał pierwsze potrawy, uśmiechnęła się promiennie, chociaż cały efekt, że niby wyglądała na wyspaną i pełną życia psuły fioletowe kręgi pod oczami od niewyspania.
- Brakuje mi jednego ciasta, formy do tegóż ciasta i talerza, wiesz coś o tym ?
- Nie... -powiedziała zaznaczając, że ona je wzięła
- To dobrze, Jay już bluzgał na was z samego rana, że tłukliście się tu i, że musi jakieś torby pakować, jedziecie gdzieś ? - zapytał Gusto i zaczął przygotowywać dla niej czekoladowe lody
- Tak, nad District Lake, mama Harry'ego nas zabierze. Co robisz ?
- Widzę, że siedziałaś tu całą noc, a nie zrobiłaś sobie pocieszeniowych lodów, więc zrobię Ci je teraz i szybko stąd uciekniesz zanim pojawi się nasz kochany manager, dobrze, słonko ? - pokiwała zgodnie głową. Kucharz szybko zmiksował lód z mlekiem i roztopioną czekoladą. Po chwili zimną, zwartą masę nałożył do większej miski - A teraz zmykaj, niech Cię już nie widzę.
Aria posłusznie wzięła miskę i dwie łyżki i pobiegła na górę do pokoju zatroskanego chłopaka. Na dźwięk klucza przekręcanego w drzwiach, Niall obudził się, zauważył, że był przykryty kołdrą, usiadł prosto, gdy dziewczyna weszła do pokoju.
- Lody z rana ? - zapytał niepewnie
- Wczoraj ich nie zjedliśmy to dzisiaj musimy nadrobić - po czym weszła do łóżka i przykryła się kołdrą, podała mu łyżkę - Smacznego, mi zawsze poprawia się po nich humor, Gusto mi wtedy zawsze powtarza "Przez żołądek do serca, a moje jest tutaj" i całuje mnie w głowę, tak jak Ty - powiedziała i nabrała pierwszą łyżkę. Spróbowała, smakowały tak samo jak zawsze, zimne, słodkie, rozpływająca się w ustach belgijska czekolada. Kochała to. Od razu się uśmiechnęła. Spojrzała potem na Niall'a, który już szybko pochłaniał lody. Ona spokojnie bez pośpiechu, nic jej nie goniło. Po parunastu minutach miska była pusta. Odłożyła ją na szafkę nocną.
- I jak humor ?
- Znacznie lepszy, mógłbym jeść je codziennie - powiedział zadowolony chłopak - Właśnie Jay spakował moje rzeczy ?
- Tak, ktoś to musiał zrobić - powiedziała przyjaciółka
- No tak, mama Harry'ego będzie jakoś o 13, tak napisała mi przynajmniej. Jest już 12, więc powoli trzeba tych śpiochów pobudzić.
- Obudziłam ludzi na górze, a Zayn'a mijałam na korytarzu, rozmawiał z kimś przez telefon, więc nie przeszkadzałam, powiedziałam Jay'owi, że ma spakować wszystkich, więc to zrobił, bo napisał mi sms-a, że wszystko jest gotowe. Tylko muszą się umyć i ubrać. - czytała sms-a, oparła głowę o jego ramię
- No to jeszcze chwilkę i idziemy na dół, bo pewnie bagaże już tam są, a oni to się skapną na pewno.
- Tak, wszystko jest gotowe, mama Harry'ego pewnie napisze wam jak przyjedzie, prawda ?
- Dokładnie... Zastanawiałaś się co by było, gdyby nie byłoby Harry'ego ?
- Nie mów tak, ale chyba nic, wszystko by było tak jak zawsze ? Ja miałabym, wtedy Ciebie na wyłączność, jedyna zmiana - zachichotała pod nosem
- Taa, to możemy sprawić, żeby zniknął - zaśmiał się
- Ale dobrze, że jest, w ogóle to powinieneś znaleźć sobie dziewczynę - zaśmiała się do niego Aria
- Nie potrzebuje, wystarczysz mi Ty, bo nie chcę mieć nikogo, wolę się przytulać do każdego i całować w czoło na dzień dobry - powiedział i pocałował ją w czubek głowy
- To też jakieś wyjście, czy Ty mnie kochasz ?
- Mocniej niż całą moją rodzinę, chociaż to nie trudne, ale kocham i to mocno, jesteś jak moja młodsza siostra, jak moja malutka Rosie... - zamilkł na chwilę - Jesteście takie podobne, nie wiem co bym zrobił, gdyby nie Ty...
- Żył byś dalej, upajając się sławą - zaśmiała się
- Taa, zawsze to jakieś wyjście - przytulił ją do siebie
- Dobrze, że jesteś, dobrze, że mam was wszystkich - powiedziała pod nosem, gdy nagle przyszedł sms od mamy Harry'ego. Niall przeczytał go na głos :
- "Jestem już na dole, bierzcie swoje dziewczyny i jedziemy" i buziaczek i "xD" . Rozwija się kobieta - zaśmiał się i ściągnął z nich kołdrę, zeszli z łóżka i poszli do windy. Przycisnęli razem przycisk na windę, drzwi się rozsunęły, a oni objęci weszli do niej. Gdy winda się zamykała, podbiegł jeszcze Zayn i ręką przytrzymał drzwi. Wszedł spokojnie do metalowego pomieszczenia.
- Witam ! - pocałował Arię w policzek
- Cześć, przystojniaku - odpowiedziała mu
- Jak się spało, coś widać, że nie za dobrze i to obojgu - stwierdził patrząc na parę
- Ujdzie, jakoś - odpowiedział Niall
- Wyśpicie się w samochodzie, Harry napisał, że już czekają na naszą trójkę, w ogóle to o co poszło z nim, bo coś się pluł na Ciebie - zwrócił się do dziewczyny - A i jeszcze coś chciałaś ode mnie ?
- A no tak, bo Niall mówił, że wiesz coś na temat Harry'ego co ma mnie zaniepokoić, czy coś w tym rodzaju - odpowiedziała, winda zatrzymała się na 12 piętrze i weszła do niej starsza para ludzi.
- Aha, dziękuję Niall za dotrzymanie tajemnicy - chłopak jedynie wzruszył ramionami, jakby nic się nie stało - No, to, uważam, że możesz być jedynie... Eee... No pocieszeniem, dla niego, bo po tej całej sytuacji z Caroline, on nie ma poukładane w głowie, więc uważaj, chociaż po tej kłótni wyszło, że mu zależy, ale teraz jak się do Ciebie nie odzywa to nie ma to znaczenia. - winda zatrzymała się na parterze. Przy wejściu zobaczyli pozostałych członków zespołu, Alex i dzisiejszego szofera - mamę Harry'ego. Podeszli się przywitać, było dużo uścisków i całusów. Po krótkiej rozmowie wsiedli do czarnego vana. Mama z przodu, a cała siódemka do tyłu, krzesła były ułożone w rzędach, w ostatnim usiedli w dwójkę Niall i Aria, przed nimi Lou i Alex, a w pierwszym i najwygodniejszym Harry, Zayn i Liam.
Louis i Alex rozmawiali sobie spokojnie o niczym, Niall i Aria szybko poszli spać. A pozostali chłopcy rozmawiali z kobietą za kierownicą.
- Czym zajmuje się Aria ? - zapytała od razu po zaśnięciu dziewczyny
- Nie wiemy, nikt nie wie, chociaż może Alex, ale raczej niczym specjalnym, tak nam się wydaje - odpowiedział grzecznie Liam
- Wiele wyjaśnia, jak zawsze - powiedziała uśmiechając się - Niall z nią jest ?
- Nie, chyba, chociaż to możliwe, bo się z Harry'm pokłóciła wczoraj. Wiem, że spali razem dzisiaj i ranek też razem spędzili, a jak zobaczyłem ich w windzie to wyglądali jak para. Ale wątpię, że nią są, bo Niall powiedział jej, że traktuje ją jak siostrę i tak bardzo ją kocha. Nie wiem co to ma do jego siostry, bo nawet ze swoją rodziną nie rozmawia, no, ale nie będę wnikał - powiedział Zayn
- Ty to zawsze wszystko wiesz - pochwaliła go kobieta, a Harry nie chciał już słuchać o ich wymysłach, więc założył słuchawki i włączył jak najgłośniej się dało z nadzieją , że obudzi śpiących.
- Harry powiedział wczoraj, że jak mu się nie uda nic zrobić w kierunku Arii nad jeziorem to już poległ i ją stracił, na rzecz Niall'a, chociaż ledwo wierzy w swoje siły. Chociaż tu ma racje - wypowiedział się ponownie Zayn
- Nigdy nic nie wiadomo, się wszystko okaże - powiedziała szoferka.
Po paru godzinach długiej i męczącej jazdy starsza kobieta oznajmiła, że dotarli. Otworzyła im drzwi i wypuściła na świeże powietrze. Ich oczom ukazał się niesamowity widok. W około nich roztaczały się góry, przed nimi, jakieś 150 metrów, znajdowało się ogromne jezioro. Było ciemne i lekko migotało w już zachodzącym słońcu. Otaczały ich zielone, rzadko rozstawione drzewa, na lewo od nich znajdował się mały domek letniskowy wykonany z drewna. Miał duży zadaszony taras, a na nim zawieszony hamak i ławkę z kwiecistymi poduszkami. Między domkiem, a jeziorem były postawione dwie, długie, drewniane kłody, a między nimi miejsce na ognisko otoczone kamieniami. Niall i Aria podbiegli do jeziora, ściągnęli buty i zaczęli się chlapać, reszta pomogła wnosić torby do domku. Cali mokrzy po zmroku weszli na patio. Usiedli na hamaku i patrzyli jak księżyc w pełni wędruje między gwiazdami. Jasne światło odbijała tafla ciemnej wody. Reszta wyszła z budynku i pożegnali się z mamą Harry'ego. Machali na pożegnanie czarnemu vanowi. W końcu zniknął im z pola widzenia.

5 komentarzy:

  1. no no .. nie mogę doczekać się następnego ; D i szczerze się przyznam, że coraz lepsze są te rozdziały, ale nic by się nie stało gdyby były troszeczkę dłuższe :) no i mam nadzieję, że kolejny jeszcze dziś dodasz ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mam pytanie . nie chce mi sie otworzyc 12 rozdzial i troche nad tym ubolewam poniewaz opowiadanie jest bardzo wciągające ! pisz dalej !jestes mega !!! ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. proszę, nie zauważyłam, że był błąd w rozdziale. naprawiłam już, dzięki za przypomnienie : )

      Usuń